W sieci nie ustają komentarze po słowach
Olgi Tokarczuk
dotyczącą odbiorców jej książek. Noblistka na powołanym przez siebie Festiwalu Góry Literatury tłumaczyła, do kogo kieruje swoją twórczość.
- Nigdy nie oczekiwałam, że wszyscy mają czytać i że moje książki mają iść pod strzechy. Wcale nie chcę, żeby szły pod strzechy.
Literatura nie jest dla idiotów
. Żeby czytać książki
trzeba mieć jakąś kompetencję
, pewną wrażliwość, pewne rozeznanie w kulturze. Te książki, które piszemy, są gdzieś zawieszone, zawsze się z czymś wiążą. Nie wierzę, że przyjdzie taki czytelnik, który kompletnie nic nie wie i nagle się zatopi w jakąś literaturę i przeżyje tam katharsis.
Piszę swoje książki dla ludzi inteligentnych
, którzy myślą, którzy czują, którzy mają jakąś wrażliwość. Uważam, że moi czytelnicy są do mnie podobni, piszę do swoich krajanów - mówiła.
Wypowiedź pisarki wzbudziła wiele emocji, przy okazji wywołując dyskusję o klasizmie. W jednym z popularniejszych wpisów aktywistka
Maja Staśko
oskarża Tokarczuk o
pogardę do niższych klas
.
Słowa noblistki komentują również inni pisarze. Dziś do sprawy odniósł się
Jakub Żulczyk
, który również był gościem festiwalu.
"Słowa p. Tokarczuk są oczywiście do jakiejś tam dyskusji, po pierwsze,
kim w ogóle jest dla niej idiota?
Gdyby mnie kto pytał, ten termin nie ma związku z wykształceniem oczytaniem czy pochodzeniem, idiota to osoba pozbawiona empatii, uprzedzona z gruntu do całych grup społecznych, pozbawiona świadomości konsekwencji swoich czynów i jakiegokolwiek myślenia wspólnotowego, dążąca do destrukcji siebie i swojego otoczenia za cenę szybkiej gratyfikacji. Czy np. moje książki są dla takich ludzi? Moje książki są w teorii dla każdego, jest w końcu jakaś szansa że taki przysłowiowy idiota weźmie z nich coś co zmieni go w bardziej myślącą i świadomą osobę. O tym, na ile taką szansę dają książki Tokarczuk, nie mam pojęcia. Myślę że podobną" - pisze Żulczyk.
Pisarz tłumaczy, że nie każde stwierdzenie, że ludzie są głupie, można nazwać klasizmem.
"Myślę też, że Olga Tokarczuk chciała tymi słowami podkreślić jakąś rodzącą się na jej festiwalu wspólnotowość "inteligenckiej rodziny" no i wyszło jak wyszło, ale tak naprawdę to ma ona prawo mówić o swoich książkach co jej się tylko podoba. No i co najważniejsze -
nie każde stwierdzenie że są ludzie głupi to klasizm
, oni są i mają się świetnie, zwłaszcza ci wg. w/w definicji".
Zdaniem Żulczyka "pod płaszczykiem walki z klasizmem często broni się ludzi, którzy tym wrażliwym, dobrym i walczącym równościowcom najchętniej zwyczajnie by wpier*olili".
"I myślę też, że lewica, queer, feminizm
niewielu mają w Polsce tak wpływowych przyjaciół i sojuszników jak p. Tokarczuk
i jakieś
nieporadne kancelowanie jej t
ylko dlatego, że niby jest sezon ogórkowy i niby nie ma o czym pisać (ekhm prawilnie przypominam że wciąż jest wojna, kryzys klimatyczny, a Gazprom podjął wczoraj formalne kroki aby odciąć Niemców od gazu i naprawdę zaczyna być wesoło) jest zwyczajnie niemądre".