Coraz więcej
kobiet
zapisuje się do facebookowej grupy
Matki pokrzywdzone o ustawę antykryzysową.
Wielu z nich ZUS obniżył zasiłki macierzyńskie w związku z tarczą antykryzysową.
W związku z zapisami ustawy
pracodawca,
który chce skorzystać z
finansowej pomocy państwa,
musi ograniczyć
produkcję i etaty.
Potem na podstawie
pomniejszonych etatów wyliczana jest podstawa zasiłku
, w tym między innymi macierzyńskiego.
Matki w ten sposób potrafią
tracić nawet kilka tysięcy złotych
. Serwis Bizblog.pl opisuje sytuację kobiety pracującej w spółce Agata Meble. Jej wynagrodzenie wynosiło 2100 zł plus premia uznaniowa w wysokości 10% płacy zasadniczej. Kobieta przebywała na ciążowym zwolnieniu lekarskim. Dziecko urodziła 20 kwietnia i bez dnia przerwy przeszła na urlop macierzyński. 1 kwietnia pracodawca kobiety skorzystał z tarczy antykryzysowej i obniżył kobiecie etat do 4/5.
W związku z tym kobieta za miesiące od września do marca otrzymywała wynagrodzenie wyliczane jako średnia z ostatnich 12 miesięcy pracy i w zależności od długości miesiąca wahało się ono
2755 do 2848 zł netto
. W kwietniu wynagrodzenie kobiety wyniosło już
1500 złotych a w maju 1200 złotych
.
ZUS twierdzi, że taka praktyka jest w porządku.
Państwowy ubezpieczyciel powołuje się na przepisy z 25 czerwca 1999 r. o świadczeniach pieniężnych z ubezpieczenia społecznego w razie choroby i macierzyństwa. Zgodnie z nimi, jeżeli do zmniejszenia wymiaru czasu pracy doszło w miesiącu, w którym osoba ubezpieczona przeszła na zasiłek albo wcześniej, to wysokość świadczenia ustalana jest na nowych warunkach.
Zgadza się z tym Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej.
"Przepis ten jest konsekwencją założenia, że zasiłek z ubezpieczenia chorobowego zastępuje utracony zarobek. Jeśli więc w czasie niezdolności do pracy pracownica byłaby zatrudniona w wyższym wymiarze czasu pracy niż dotychczas, to jej zasiłek nie może być wymierzany od zarobków osiąganych przy niższym wymiarze zatrudnienia" - poinformował Bizblog.pl resort rodziny.
Oprócz tego, jak donosi Onet,
ZUS nie wypłaca zasiłków chorobowych i macierzyńskich na czas.
Spóźnienia sięgają nawet kilku miesięcy. Serwis zapytał przedstawicieli ubezpieczyciela o sytuację. Rzecznik prasowy Centrali ZUS Paweł Żebrowski zapewnia, że wszystko jest już pod kontrolą:
-
Opóźnienia mogą dotyczyć już pojedynczych przypadków, za co serdecznie przepraszamy.
Taka sytuacja nie zdarzyła się jeszcze w 85-letniej historii zakładu - stwierdził.