fot. East News
Szczyt klimatyczny
, który zorganizowany był w dniach od 3 do 14 grudnia w Katowicach miał na celu wypracowanie rozwiązań, które pomogłyby w redukcji emisji CO2 i zapobiegłby zmianom klimatu.
Okazuje się, że sama inicjatywa była delikatnie mówiąc mało ekologiczna.
-
COP24 to ogromne przedsięwzięcie, konieczność zorganizowania transportu, gastronomii, zabezpieczenia zaplecza hotelowego i przyjazdu do Katowic dodatkowych osób. Przyjechało ponad 21 tys. delegatów z blisko 200 krajów.
Mamy szacunki, że ślad węglowy będzie równy 55 tys. ton CO2. Aby zrównoważyć emisję, trzeba byłoby zasadzić 6 mln drzew
- powiedziała RMF24 Ewa Lipka, rzeczniczka Urzędu Miasta w Katowicach.
Rzeczniczka zapowiedziała, że obecnie trwa sprzątanie po organizacji COP24. Dodała też, że
nadleśnictwo pomoże w zasadzeniu nowych drzew.
Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Katowicach każdego roku w ramach tak zwanych zwykłych prac odnowieniowych sadzi ok. 20 mln drzew w całym województwie śląskim.
Dziennikarz
RMF24 Michał Zieliński
, zwrócił także uwagę na fakt, że
podczas szczytu klimatycznego jadłospis dla ponad 20 tysięcy uczestników zdominowany był przez potrawy mięsne i nabiałowe
, a według ekologów
prawie jedną trzecią gazów cieplarnianych w skali planety emitują zwierzęta hodowlane.