W sobotę 9 marca prezes PiS Jarosław Kaczyński spotkał się z wyborcami w Śniadowie koło Łomży. Polityk zapowiedział
wielki marsz w Warszawie
, którego hasłem będą "główne żądania" rolników.
- Odrzucenie jednoznaczne Zielonego Ładu i jednocześnie uczynić wszystko, by nie było importu zboża z Ukrainy - oświadczył.
Kaczyński stwierdził, że nikt nie może od nas wymagać "żebyśmy popełniali samobójstwo", "nawet w imię przyjaźni, nawet w sytuacji, gdy bohatersko się broni, broniąc także nas".
Ponadto nazwał Zielony Ład "pewnym rodzajem religii, która dzisiaj jest wyznawana".
- W skrajnych wypadkach to są ci ludzie, którzy biegają po różnych miejscach i krzyczą, że "planeta się pali". Do nich należy pan Rafał Trzaskowski
- powiedział.
Prezes PiS stwierdził, że to "koniec z tym szaleństwem".
- Nawet gdyby przyjąć, że zmiany klimatyczne, które są oczywiste i każdy je dostrzega [...]. Tylko, że w ciągu przeszło tysiąclecia naszych dziejów te
zmiany klimatyczne następowały przynajmniej kilkukrotnie
w takiej formie już ostrej. Mała epoka lodowcowa i okresy bardzo ciepłe, później było chłodniej, mała epoka lodowcowa. Twierdzenie, że to wynika z aktywności człowieka jest co najmniej dyskusyjne. Powiedzenie "Zielony Ład do kosza" jest może twarde, ale naprawdę uzasadnione. Tu trzeba odwagi, odwagi i jeszcze raz odwagi, takiej, jakiej zabrakło - nawoływał.
W pewnym momencie polityk zaczął usprawiedliwiać uczestników ostatniego protestu rolników w Warszawie, którzy rzucali kostką brukową. Ponadto stwierdził, że policja popełniła "oczywiste przestępstwo" odrzucając przedmioty w niektórych wypadkach.
- Ludzie ubrani różnie, ale buty służbowe, rzucali kamieniami, kostką brukową, która tam leżała.
Nigdy jej tam normalnie nie ma
- zapewnił.
Oczywiście podczas spotkania nawiązano do Donalda Tuska.
- Tusk tylko zaczął rządy to natychmiast ustąpił we wszystkich spornych z Niemcami sprawach - wskazał.
Na koniec Kaczyński stwierdził, że rząd zajmuje się obecnie ustawami aborcyjnymi, żeby media nie pisały o problemach rolników.
- One może rzeczywiście są złe, ale nie są aż tak nerwowe, aby im te dwa tygodnie tak przeszkadzały. Ale lepiej, żeby ludzie mówili o aborcji niż o rolnikach, prosta sprawa - ocenił.