Adam Gawęda
, wiceszef resortu aktywów państwowych potwierdził, że ministerstwo opowiada się
za udzieleniem koncesji na budowę odkrywki węgla brunatnego w Złoczewie
. W środę odbyło się posiedzenia parlamentarnego zespołu ds. Złoczewa.
Nowak kopalnia odkrywkowa ma dostarczać
surowiec do elektrowni Bełchatów
. Według szacunków węgiel z kopalni miałby przedłużyć żywot elektrowni o 30 lat.
Jak pisze
Gazeta Wyborcza
, rząd daje inwestycji zielone światło, choć
oznacza ona straty dla inwestora
- państwowej spółki
PGE
. Według wyliczeń
Wyborczej
, budowa pochłonie nawet
17 mld zł,
a do transportu węgla trzeba będzie wybudować linię kolejową.
Poza tym budowa odkrywki może pozbawić PGE szansy na 2 mld euro z unijnego Funduszu Sprawiedliwej Transformacji.
Organizacje ekologiczne podkreślają natomiast
klimatyczne skutki
budowy Złoczewa, przypominając, że Bełchatów już teraz jest największym trucicielem w Europie.
- Kolejna odkrywka powiększy obszar leja depresyjnego, obniżając poziom wód gruntowych na obszarze ponad 800 km kw. - mówi w rozmowie z
Wyborczą
Ilona Jędrasik
z ClientEarth.
To oznacza m.in. pogorszenie warunków rolniczych, straty upraw i przychodów dla rolników. Jak wylicza
Wyborcza
na potrzeby budowy trzeba będzie
wyburzyć 33 wsie
, przesiedlonych zostanie 3 tysiące osób.
"Cierpiące już dziś na brak wody województwo łódzkie stanie się niemal pustynią"
- czytamy.
Wyborcza
podkreśla, że na inwestycji zależy przede wszystkim politykom, którym brakuje już argumentów w debacie z górnikami. PGE przyznaje, że jeśli do budowy nie dojdzie, w spółce dojdzie do zwolnień.
- PGE i rząd mydlą oczy górnikom, obiecując inwestycję, która nie jest strategiczna energetycznie, jest nieopłacalna ekonomicznie i wiązałaby się z ogromnymi stratami środowiskowymi. Ta inwestycja nigdy nie powstanie, a koncesja zamrozi inwestycje w Złoczewie i zatrzyma tam rozwój - komentuje Ilona Jędrasik.