Mama Ginekolog
nie daje o sobie zapomnieć. W lutym ubiegłego roku
Nicole Sochacki-Wójcicka
stwierdziła, że nie widzi
nic złego w przyjmowaniu znajomych na wizyty lekarskie bez kolejki
. NFZ wezwał centrum kliniczne, w którym pracuje influencerka do wyjaśnień, a szpital wyraźnie odciął się od jej zachowania. Celebrytka najpierw żaliła się w sieci na zbyt surowe konsekwencje, z jakimi się spotkała, a później przyznała, że popełniła błąd, jednak
wróciła do sieci ze zdwojoną siłą
:
Później Nicole starała się unikać kontrowersyjnych wypowiedzi. Nie potrwało to jednak zbyt długo, bo
Nowy Rok postanowiła jednak rozpocząć z przytupem
. W sylwestrowym wpisie przyznała, że miniony rok nie był dla niej lekki i
wielu jej przyjaciół odwróciło się od niej
, co miało się przełożyć nawet na to, że nie miała gdzie pójść na zabawę sylwestrową. Ostatecznie zdecydowała się świętować w domu z rodziną.
Mama Ginekolog postanowiła
rozpocząć 2024 roku zakupem luksusowej torebki
. Pochwaliła się w sieci, że pani pomagająca jej w domu zostawiła w garderobie karteczkę z napisem, że w szafie jest miejsce na nową torebkę. W związku z tym Nicole zakupiła torebkę
Balmain przecenioną z 1800 euro na 1000 euro:
- No więc kupiłam sobie torebkę przecenioną z 1800 euro na 1000 euro i byłam taka szczęśliwa, że kupiłam sobie torebkę Balamian przecenioną i że w ogóle mega okazja i dzisiaj rano pomyślała sobie kurde,
czy ja chcę, żeby moje życie, mój rok był przecenioną torebką?
Ja wiem, że 1000 euro to jest w cholerę pieniędzy. Ja to rozumiem i ja tej torebki nie potrzebuję. Ja je kupuje jako takie symbole, kolejne medale, że znowu coś osiągnęłam w życiu - powiedziała w mediach społecznościowych.
Ostatecznie po tym, jak stwierdziła, że
nie chce,
by jej rok był "przecenioną torebką" za 1000 euro
postanowiła kupić sobie inną
- droższą, czym wywołała niemałe zamieszanie w sieci. Tym razem celebrytka postawiła na
Lady Dior,
która kosztuje
6500 euro
, czyli około 30 tysięcy złotych. Do tego celebrytka postanowiła się pochwalić, że dodatkowo zakupiła jeszcze torebce zestaw biżuterii:
- Chciałabym, żeby moje życie i symbolem mojego następnego roku nie była torebka na promocji, tylko była torebka Lady Dior - wyjaśniła.
Później celebrytka dość pokrętnie próbowała wyjaśnić swoim obserwatorem, dlaczego zdecydowała się na zakup tak drogiej torebki, tłumacząc, że to nie chodzi o próżność:
- Ja zawsze uważałam, że to, co my posiadamy tak naprawdę, nie jest ważne. Ale to też świadczy o tym, że
mamy motywację, żeby osiągnąć to, żeby to mieć
. Nie wiem, czy mnie rozumiecie. No więc, jak wstałam rano, jest 2024 rok i stwierdziłam, że nie potrzebuję tej torebki, ale stwierdziłam, że jak ją kupię, to mam motywację, żeby osiągnąć kolejne cele - stwierdziła.
Kupiłam biżuterię dla torebki. Nie dość, że kupiłam sobie tę mega torebkę, to
kupiłam ją sobie jeszcze z biżuterią
. Ja sama z siebie śmieje. Mi się mega podoba to, żeby się z siebie śmiać - przekonywała.
Okazuje się jednak, że
widzom Nicole nie było do śmiechu
i pod nagraniem pojawiło się wiele krytycznych komentarzy, w których obserwatorzy celebrytki zwracali uwagę, że
prosi ich o wpłatę
na prowadzoną przez nią
fundację
, a kupuje sobie tak drogie torebki.
Sytuację chciała też
ratować mama Mamy Ginekolog
, przekonując, że być może Nicole zbiera luksusowe torebki, by wystawić je potem na
aukcji na szczytny cel
. To jednak nie przekonało obserwatorek:
Głos w sprawie zabrała także
tiktokerka "tazagorska".
Paulina Zagórska stwierdziła, że swoim zakupowym haulem Sochacki niechcący
wyłożyła istotę "kapitalistycznej kultury zap**rdolu".
- To piękny przykład przedmiotu, który kupuje się z myślą o innych, a nie o sobie. Wiadomo, o gustach się nie dyskutuje, ale wydaje mi się, że większość z nas powiedziałaby, że ta torebka jest z sieciówki, a nie od Diora za 30 koła. Nie jest to ładne, nie jest to praktyczne. Jest to przedmiot, którego rację bytu stanowi to, że jest od Diora i że kosztuje 30 tysięcy.
- Uprzedzając głosy, że to dobra inwestycja - nie każda droga torebka jest dobrą inwestycją.
Czego uczy nas Mama Ginekolog na temat kultury zap*erdolu?
Po co pomnażać i tak już ogromny majątek? A no tego,
żeby kupić sobie kolejną bazarową torebkę
z logo za 30 tysięcy. Po co ta torebka? Czemu ma służyć? Motywacji do dalszej pracy. A po co ta praca? Żeby kupić sobie kolejne niepotrzebne torebki - podsumowała.
Krytyka bardzo
zabolała celebrytkę
, choć usilnie przekonywała, że nic sobie z niej nie robi i w nowym roku będzie taką osobą, jaką chce być. Co kilka minut nagrywała kolejne Insta Stories, w którym przekonywała, że nie spodziewała się takiej krytyki ze strony obserwatorów i jeśli nie podoba im się ten kontent, to powinni przestać ją obserwować. Przekonywała, że
osiągnęła już wszystko, co było do zdobycia
, chwaląc się, że została wybrana Warszawianką Roku i Przedsiębiorcą Roku EY.
Następnego dnia w drodze do pracy Sochacki-Wójcicka nie odpuszczała i nagrywała kolejne relacje. Tym razem odniosła się między innymi do słów Zagórskiej o "kulturze zapierdolu". Przyznała, że je z tej kultury dumna:
- To prawda mam w sobie kulturę zap**rdolu, jak to ktoś nazwał. Może być to pejoratywne, ale ja nie uważam, że to zła cecha.
Jestem dumna z tego, że mam taką kulturę pracy
i osiągania kolejnych celów - mówiła.