fot. East News
Kilka dni temu
Parlament Europejski
poparł plan
ograniczenia dopuszczalnej emisji CO2
przez nowe samochody
o 100 procent do 2035 roku.
Wówczas w UE dopuszczalna będzie sprzedaż nowych samochodów tylko pod warunkiem, że są zeroemisyjne. Propozycja ta jest jednym z elementów programu Fit for 55, który zakłada obniżenie emisji gazów cieplarnianych o 55 proc. do 2030 r. i dojście do neutralności klimatycznej w 2050 r.
Stanowisko PE nie oznacza jednak jeszcze "twardej" implementacji nowego prawa. Teraz dojdzie do negocjacji z państwami członkowskimi.
Do sytuacji odniósł się
Zbigniew Ziobro
. Stwierdził, że Solidarna Polska nie zgadza się na takie działania, proponowane przez Unię Europejską. Dodał, że nie można dawać dodatkowej władzy KE, ponieważ ta wykorzysta to na niekorzyść Polski:
- Celem KE jest eliminacja z przestrzeni publicznej tych samochodów w ogóle do 2035 r. Wymuszanie, s
zantaż ze strony UE by Polacy kupowali docelowo bardzo drogie i drogie w eksploatacji samochody elektryczne,
to coś, na co Solidarna Polska nie zgadzała się i nie zgodzi się - powiedział Ziobro.
- Nie można dać dodatkowej władzy Komisji Europejskiej wykraczającej poza ich kompetencje traktatowe.
KE będzie chciała tę władzę wykorzystywać.
Nie będą to cele dobre i zgodne z polską racją stanu, z naszymi interesami. Inne grupy interesu i lobby mają wpływ na decyzje Brukseli - podkreślił minister.
Ziobro odniósł się także do funduszy z Krajowego Planu Odbudowy, który zakłada, że z Funduszu Odbudowy do Polski trafi około
58 mld euro
- ponad 23,9 mld euro w formie dotacji i ponad 34,2 mld euro w formie pożyczek:
- Pieniądze z KPO to są pieniądze z kredytu. To nie są pieniądze KE czy UE. To są pieniądze z zaciągniętego przez KE tylko dlatego, że wszystkie państwa, w tym Polska, zgodziły się ten kredyt żyrować, czyli go spłacać. Co więcej, płacimy teraz większą składkę, a więc my już rozpoczęliśmy spłacanie tego kredytu - zaznaczył szef MS.
- KE mówi nam: nie - wy nie dostaniecie tych pieniędzy, jak nie zrobicie tego, tego i tego. Z tego powodu Solidarna Polska przestrzegała przed tymi rozwiązaniami i z tego właśnie powodu w Sejmie byliśmy tym ugrupowaniem, które głosowało przeciwko tym rozwiązaniom. Nie, dlatego że byliśmy przeciwni tym pieniądzom. Nie, dlatego że byliśmy przeciwni zaciąganiu kredytu. To jest normalna rzecz - tłumaczył.
-
Nasze przestrogi się potwierdzają
i ta rozpędzona Platforma Obywatelska, SLD, PSL, które z takim zacietrzewieniem wymuszały przyjęcie tych warunków, mówiły wręcz o zdradzie stanu, jeśli te warunki nie byłby przyjęte. Niestety, powinny dzisiaj wytłumaczyć się przed polskimi obywatelami, na przykład właśnie posiadaczami samochodów - co oni na to? Bo dzisiaj za sprawą tych rozwiązań, które zostały przyjęte, Polacy będą zmuszani do łapania się za portfel, za własne kieszenie, kiedy przyjedzie płacić za narzucane przez KE ciężkie pieniądze za używanie samochodów benzynowych czy samochodów diesla. Nie mówiąc już o polskich dużych firmach transportowych. Przecież to też ich dotyczy - spuentował.