W sieci pojawił się wczoraj spot
Małgorzaty Kidawy-Błońskiej
zrealizowany w formie programu informacyjnego
Kidawa TV
. Kandydatka na prezydenta siedzi w studio telewizyjnym w towarzystwie "prezenterki",
Aleksandry Gajewskiej
, posłanki PO. Łączą się z prof. Fryderykiem Zollem z Uniwersytetu Jagiellońskiego, który mówi, że majowe wybory "straciły konstytucyjną podstawę prawną".
- Polska potrzebuje prawdziwego prezydenta, wybranego w wolnych i bezpiecznych wyborach. Ja takie wybory chcę wygrać. Te
pseudowybory korespondencyjne nazywane "usługa pocztową", w maju nie będą ani wolne, ani bezpieczne
i w ogóle nie powinny się odbyć - mówi w spocie Kidawa-Błońska.
Spot jest szeroko komentowany na Twitterze.
"No nie. Najpierw R.Sikorski robiący wywiad z D. Tuskiem, teraz to. Miało być zapewne inaczej, nowocześnie, bezkompromisowo, a wyszły Wiadomości TVP" - pisze
Tomasz Żółciak
z
Dziennika Gazety Prawnej
.
"Ok, to oficjalnie jedna z dziwniejszych kampanii ostatnich lat" - dodaje
Marcin Makowski,
publicysta
Do Rzeczy
.
Co ciekawe, spotu Kidawa TV nie ma na oficjalnych kanałach kandydatki PO. Dziś jej sztab udostępnił jedynie jego końcówkę.