Działania te są skutkiem sytuacji na rynku nieruchomości, gdzie
w ciągu dekady ceny wzrosły o 60%, a w Auckland o ponad 100%.
Wszystko to za sprawą braku podatku od dochodów kapitałowych, który przyciąga zwłaszcza
Chińczyków
do inwestowania i spekulowania.
Liczba rodzimych właścicieli mieszkań w Nowej Zelandii jest najniższa od ponad pół wieku.
W szczycie okresu spekulacyjnego ceny nieruchomości w Auckland rosły o 20 tysięcy dolarów nowozelandzkich miesięcznie,
czyli w przeliczeniu na złotówki o około
55 tysięcy.
Taka sytuacja sprawiła, że
Nowozelandczyków nie stać na posiadanie mieszkań, ani też często opłaty za wynajem,
które pochłaniają
1/3 przeciętnych dochodów w Auckland
. Przez to zauważalny stał się problem
bezdomności
. Według danych przedstawionych przez Uniwersytetu Otago już co setny obywatel kraju jest bezdomny.