Wczoraj w
Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Woli
miał rozpocząć się proces byłego
żołnierza GROM Ireneusza SZ., który dwa lata temu postrzelił operatora Petro Aleksowskiego
na planie jednego z filmów
Patryka Vegi.
Ostatecznie proces nie ruszył, ponieważ oskarżony nie pojawił się w sądzie.
Jak dowiedział się
Dziennik Gazeta Prawna
, przesłuchiwany były GROM-owiec bezpośrednio po zdarzeniu przyznał się do winy. Potem jednak wycofał swoje zeznania.
Z ustaleń DGP wynika też, że
sąd miał kłopot z zawiadomieniem Ireneusza SZ. o rozprawie. Nie wiadomo, gdzie teraz przebywa.
Do postrzału miało dojść 21 grudnia 2016 r. kiedy to na planie filmu kręconego dla
Showmax
weteran GROM strzelił do operatora z karabinu samopowtarzalnego POF P308 ładunkiem będącym najpewniej samoróbką.
W broni GROM-owca miały znajdować się ślepaki, jednak z niewyjaśnionych przyczyn w lufie znalazła się ostra amunicja.
Na planie nie było rusznikarza,
który odpowiadałby za broń i jest wymagany podczas tego typu scen.
Zabrakło też karetki.
Aleksowski został poważnie ranny, omal nie stracił życia.
Mężczyzna jest oskarżycielem posiłkowym. Pozostał bez środków do życia i stracił możliwość zarobkowania.
Producent filmu, Piotr Dzięcioł, szef Opus Film, nie poczuwa się do winy. Jedynie
Patryk Vega wpłacił na konto Fundacji im. Darii Trafankowskiej 100 tys. zł.
Pieniądze miały zostać przekazane na opłacenie
rehabilitacji operatora.