Facebook
W sobotę
mieszkanka Kielc wykopała granat ręczny F-1
podczas prac w ogródku. Kobieta umyła znalezisko i przykryła je wiadrem, po czym wezwała saperów.
Jak informuje portal em.kielce.pl, wykopany granat jest bardzo niebezpieczny.
- Jest on pozostałością po II wojnie światowej, ale w dalszym ciągu używanym. To broń, która doskonale radzi sobie w walce z wrogiem. W tym przypadku granat miał utrącony zapalnik i
był szczególnie niebezpieczny, bo jego promień śmiertelny to 200 metrów
- powiedział st. chor. sztab.
Robert Krasowski
z Patrolu Saperskiego Centrum Przygotowań do Misji Zagranicznych w Kielcach.
Saperzy podkreślają, że po znalezieniu granatu
nie powinno się go dotykać, szorować ani przykrywać wiadrem
.
- To bardzo niebezpieczne zachowanie, bo samo dotykanie takiego przedmiotu może doprowadzić do tragedii - ostrzega saper.
Granat został zabezpieczony i przewieziony na
poligon w Nowej Dębie
, gdzie został zniszczony.