W ciągu ostatniego tygodnia ponad
3 miliony Amerykanów złożyło wnioski o zasiłki bezrobotnych
. To bezprecedensowy rekord, poprzedni, z 1982 roku, gdy w jednym tygodniu złożono
695 tysięcy
wniosków, został przebity czterokrotnie. W trakcie kryzysu finansowego z marca 2009 w najgorszym tygodniu wniosków było
665 tysięcy.
Piotr Wójcik,
publicysta ekonomiczny m.in.
Krytyki Politycznej,
tłumaczy, że to
konsekwencja 1. miejsca USA w Indeksie Elastyczności Zatrudnienia,
który opublikowano w styczniu.
Polska znalazła się w nim na 27. miejscu.
"To doskonałe miejsce w wymienionym rankingu dały Stanom Zjednoczonym między innymi
niezwykle liberalne przepisy dot. zwalniania pracowników
. Przykładowo okres wypowiedzenia dla pracownika z rocznym stażem wynosi okrągłe zero (w Polsce miesiąc). Dla pracownika z 5-letnim stażem - też zero (w Polsce 3 miesiące). Oczywiście pracownika z 10-letnim stażem także można zwolnić tam od ręki. U
SA są jedynym z 41 krajów, w którym w segmencie "koszt zwolnień" widnieją... same zera
" - pisze Wójcik.
Tłumaczy, że USA zdobyły w indeksie 92 punkty, a najwyżej sklasyfikowany kraj UE,
Irlandia,
o 10 punktów mniej.
"Jeśli ktoś myśli, że
nasze niskie miejsce uchroni nas przed eksplozją bezrobocia, to oczywiście się myli.
Choć nasz kodeks pracy jest w miarę sztywny, to zapobiegliwi decydenci wprowadzili nam tutaj szereg możliwości jego omijania. Na umowach cywilnoprawnych pracuje 1,3 mln osób. Kolejne 1,3 mln to samozatrudnieni” - tłumaczy publicysta.
"Nawet jeśli odejmiemy od tego kilkaset tysięcy samozatrudnionych na podatku liniowym, do których należą najbogatsi Polacy, to wciąż zostaje nam 2 miliony osób, którym można z dnia na dzień powiedzieć "arrivederci". A
dla nas 2 mln znaczą nieco więcej niż 3 mln dla USA"
- ostrzega.
Według prognoz niektórych ekonomistów, bezrobocie w USA do maja może wynieść
13%
.
Bardziej pesymistyczne wersje
przewidują w drugim kwartale tego roku nawet
30-procentowe bezrobocie
.