Od poniedziałku
w szkolnych stołówkach w Lyonie podawane są wyłącznie bezmięsne posiłki
. Taką decyzję podjął
Gregory Doucet
, mer miasta, który jest członkiem partii
Zielonych.
Jak tłumaczył,
decyzja wynikała z problemów związanych z pandemią
. Ten sam, bezmięsny zestaw posiłków ma usprawniać ich wydawanie, które i tak zostało znacznie wydłużone w związku z rygorem sanitarnym. Podczas przerwy obiadowej na stołówce może przebywać ograniczona liczba dzieci. Doucet tłumaczył też, że żadne dziecko nie jest wykluczone, a
jadłospis pozwala "zachować równowagę"
, ponieważ obejmuje ryby i jajka.
Decyzja mera wywołała jednak kontrowersje zarówno w samym Lyonie, jak i we francuskim rządzie.
Laurent Wauquiez
, przewodniczący regionu Rodan-Alpy nazwał ruch Douceta
"prowokacją i szczególną formą hipokryzji"
Zielonych. Beatrice de Montille, radna miasta z prawicowego klubu stwierdziła natomiast, że mer wraz z lewicową większością w radzie "wykorzystuje kryzys zdrowotny do podejmowania działań ideologicznych".
Mera Lyonu krytykują też ministrowie.
Gerald Darmanin
, szef resortu spraw wewnętrznych twierdzi,że to "zniewaga dla francuskich rzeźników" oraz że polityka Douceta "wyklucza klasę robotniczą", ponieważ wiele dzieci dostaje mięso wyłącznie na stołówkach. Krytyczny jest też
minister rolnictwa
.
"Przestańmy umieszczać ideologię na talerzach naszych dzieci" - napisał na Twitterze.
Sam Doucet broni się, że w maju zeszłego roku, gdy dzieci wracały do szkół po pierwszej fali koronawirusa, poprzednia prawicowa administracja miasta, też usunęła mięso z posiłków i wtedy nikt nie protestował. Minister rolnictwa twierdzi jednak, że wówczas kraj był w sytuacji kryzysowej i od tego czasu wiele się zmieniło.