Od prawie dwóch tygodni w
Kanadzie
kierowcy ciężarówek blokują
główne ulice stolicy
, sprzeciwiając się restrykcjom związanych z pandemią.
"Konwój wolności"
jest odpowiedzią na zarządzenie, które nakłada kwarantannę na niezaszczepionych kierowców wracających z USA. Choć protesty przebiegają pokojowo, burmistrz Ottawy ogłosił stan wyjątkowy, służby zastanawiają się z kolei, jak pozbyć się ciężarówek z miasta. Niewykluczone, że zostaną usunięte siłą.
Tymczasem protesty inspirowane "konwojem wolności" pojawiają się w innych krajach. W
Nowej Zelandii
od kilku dni trwają demonstracje w Wellington, które przyjęły taką samą nazwę jak w Kanadzie. Zgromadzeni wykrzykują m.in. hasła "murem za Ottawą". Nagrania zamieszczone w mediach społecznościowych pokazują m.in. policyjne blokady przed budynkiem parlamentu. Zatrzymano trzy osoby.
Rząd nie chce jednak komentować protestów, podkreślając, że są one
udziałem "marginalnej mniejszości"
. Nowa Zelandia, mimo stopniowego luzowania, wciąż pozostaje krajem z jednymi z najbardziej surowych restrykcji na świecie.
"Konwój wolności" organizują także kraje europejskie, m.in.
Francja
, gdzie facebookowa grupa "Le convoy de la liberte" w kilka dni zebrała ponad 350 tysięcy członków. Pojawiła się też mapa planowanych blokad drogowych. Kulminacja protestów planowana jest na
piątek
, do Paryża mają dotrzeć wówczas kierowcy m.in. z Nicei, Strasburga i Brestu.
Protestujący, podobnie jak w Kanadzie i Nowej Zelandii, żądają "odzyskania wolności" i natychmiastowego zniesienia obostrzeń pandemicznych.
Podobne protesty mają odbyć się również w Holandii i Belgii. Na 14 lutego planowane jest
zablokowanie Bruskeli
, mają tam się pojawić kierowcy z wielu krajów Europy.
Protestom w Kanadzie i na świecie Dariusz Rosiak poświęcił ostatni odcinek podcastu Raport na dziś. Jego gościem jest dr Marcin Gabryś z Instytutu Amerykanistyki UJ.