Węgierska Najwyższa Izba Kontroli
zwróciła uwagę na wyraźną
nadreprezentację kobiet wśród studentów
. Statystyki ujęte w raporcie "Zjawisko różowej edukacji na Węgrzech?" z lat 2010-2021 pokazują, że każdego roku na Węgrzech
więcej kobiet niż mężczyzn rozpoczynało studia.
Co istotne, biorąc pod uwagę tylko liczbę absolwentów, to przewaga kobiet jest jeszcze większa. Według zebranych danych, to mężczyźni częściej rezygnują ze studiów.
Autorzy raportu przeprowadzili badanie ankietowe, by sprawdzić, czy system edukacji zapewnia równe szanse dla przedstawicieli obojga płci. Według nich nadreprezentacja kobiet wśród studentów jest spowodowana dominacją w systemie wyższej edukacji "cech kobiecych", przewagą przedmiotów humanistycznych nad ścisłymi, a także faktem, że aż 82 proc. nauczycieli akademickich to kobiety.
Respondenci wskazali, że m.in. dojrzałość emocjonalna i społeczna, pracowitość, posłuszeństwo, komunikacja oraz dokładność zaliczają się do cech kobiecych. Z kolei umiejętności techniczne, podejmowanie ryzyka, żywiołowość, spostrzegawczość, przedsiębiorczość i logiczne myślenie to cechy męskie.
Węgierska Najwyższa Izba Kontroli obawia się, że
przewaga studentek może wywołać problemy demograficzne
. Stwierdzono, ze to właśnie kobietom powinno zależeć na tym, by odnosili sukcesy, bo męska kreatywność, konkurencyjność przydają się też
w życiu codziennym w przypadku "zepsutego komputera,
cieknącego kranu albo mebli, które przyjechały spakowane i nie ma kto ich złożyć"
Raport został
skrytykowany
m.in. przez
polityka opozycji Endre Totha
, który stwierdził, że nie przystaje on do obecnych czasów:
"Czas zdjąć okulary z ubiegłego wieku. Rozróżnienie tzw. cech kobiecych i męskich nazwał z kolei "całkowitym absurdem naukowym" - napisał w mediach społecznościowych.