fot. East News
Gazeta Wyborcza
opisuje szczegóły drugiego ślubu kościelnego
Jacka Kurskiego
, byłego prezesa TVP. Na jaw wyszło m.in., że w unieważnieniu pierwszego małżeństwa pomógł Kurskiemu ówczesny metropolita gdański
abp Sławoj Leszek Głódź
. To on uchylił
zakaz zawierania małżeństw
, który wobec polityka wydał Gdański Trybunał Metropolitalny.
Drugi ślub kościelny Jacka Kurskiego wywołał oburzenie nawet wśród katolików. Uroczystość odbyła się 18 lipca 2020 roku w sanktuarium w krakowskich Łagiewnikach. Na ślub Kurskiego i jego partnerki Joanny przybyło wielu polityków PiS na czele z Jarosławem Kaczyńskim.
Wcześniej Kurskiemu udało się uzyskać
unieważnienie pierwszego małżeństwa
, które trwało ponad 23 lata, co wzbudziło wiele kontrowersji.
Teraz
Wyborcza
ujawnia szczegóły
wyroku
Gdańskiego Trybunału Metropolitalnego, który dotyczył nieważności pierwszego małżeństwa Kurskiego. Otrzymała go anonimowo od "oburzonego księdza". Okazuje się, że sprawa trwała 4 lata i
to Kurski złożył pozew przeciwko swojej żonie i matce jego trojga dzieci.
Mimo tego małżeństwo unieważniono z jego winy, co więcej, zabroniono mu zawierać kolejny ślub.
"Pozew" czyli skargę o stwierdzenie nieważności małżeństwa Kurski złożył w 2016 roku. Cały proces trwał prawie 4 lata i obejmował m.in. zeznania świadków oraz biegłych. Wszyscy, więc - jak dedukuje
Wyborcza
- również ci wskazani przez Kurskiego, zeznawali jednak przeciwko niemu.
"Wszyscy świadkowie
zarzucili powodowi egoizm oraz apodyktyczność
w relacjach z pozwaną, także w relacjach intymnych. Według nich powód nie potrafił wypełnić obowiązków małżeńskich wynikających z zawartego sakramentu; nie przejawiał zainteresowanie sprawami żony, jej opinią, potrzebami, czy budowaniem z nią głębszych więzi małżeńskich" - brzmi fragment uzasadnienia wyroku z 2019 roku cytowany przez
Wyborczą
.
Poza tym świadkowie mieli wskazywać, że wszystkie obowiązki domowe Kurski scedował na żonę, skupiając się wyłącznie na sobie i swojej karierze. Potwierdzili także, że z
dradzał swoją małżonkę
. Biegła psycholog orzekła natomiast, że
"po stronie powoda istnienie zaburzeń osobowości w typie narcystycznym".
Sędziowie w wyroku powiązali natomiast "zaburzoną osobowość" Kurskiego z rozpadem więzi małżeńskich.
"Stwierdzona po stronie powoda
nieprawidłowo ukształtowana osobowość w typie narcystycznym
w stopniu ciężkim skutkowała brakiem umiejętności nawiązania poprawnych głębszych więzi małżeńskich i podjęcia odpowiedzialności za budowanie wspólnoty małżeńskiej oraz odpowiednią troskę o prawidłowe wychowanie potomstwa" - napisano w wyroku.
W wyroku
odrzucono winę żony Kurskiego
, obarczając nią jego samego. Ponadto, unieważniając małżeństwo,
zakazano Kurskiemu zawierać kolejne.
Zakaz ten mógł jednak uchylić ordynariusz gdański, którym był wówczas zaprzyjaźniony z politykami PiS
abp Sławoj Leszek Głódź.
Według źródeł
Wyborczej
, to właśnie on zniósł zakaz wobec Kurskiego, tym samym umożliwiając mu poślubienie jego partnerki Joanny.
Potwierdza to m.in. rozmówca
Wyborczej
, ksiądz, który pracował wówczas w gdańskiej kurii. Jak relacjonuje, Jacek Kurski początkowo w ogóle nie zamierzał ubiegać się o unieważnienie małżeństwa, bo myślał, że nie ma na to szans.
Wówczas abp Głódź miał powiedzieć mu, że "w Kościele wszystko da się załatwić".
Poproszona o komentarz gdańska kuria stwierdziła, że zarówno wyrok, jak i inne dokumenty procesowe godnie z prawem nie są podawane do publicznej wiadomości. Jacek Kurski w oświadczeniu nazwał natomiast dziennikarza
Wyborczej
"człowiekiem rynsztoka". Podkreślił, że proces został przeprowadzony zgodnie z prawem kanonicznym, a końcowy wyrok, dzięki któremu ponowie mógł wziąć ślub wydała po jego odwołaniu "odpowiednia władza kościelna".
W mediach społecznościowych już zapowiedział
pozew
wobec
Wyborczej
.