Krystian Sawicki, znany jako MrKryha, właśnie przeżywa swoje 5 minut. Influencer zasłynął dzięki krótkim filmikom na TikToku o tematyce kulinarnej. Popularność zapewniła mu współpracę z
lokalem Piri-Piri
, który serwuje kebaby. Niestety obserwatorzy Sawickiego, którzy odwiedzili knajpę z jego polecenia, nie są zadowoleni.
Internauci pisali o
problemach zdrowotnych
, z którymi musieli się mierzyć po zjedzeniu kebaba, m.in. z bólem brzucha. W mediach społecznościowych pojawiały się podejrzenia, że w kebabowni mogła wystąpić bakteria salmonelli. Jeden z klientów postanowił zgłosić na badanie mikrobiologiczne, które wykazało, że w jego próbce faktycznie znajdują się
pałeczki salmonelli
.
MrKryha od razu zabrał głos w sprawie.
- Moi drodzy, chciałbym się odnieść tutaj na gorąco do tych wszystkich wiadomości, które dostaję od was na priv odnośnie afery z Piri-Piri. Chciałem się wstrzymać do momentu, kiedy zostanie wydane oficjalne oświadczenie o tym, co się tam stało, o tym, jaki jest stan faktyczny, bo moi drodzy wiem doskonale to samo co wy wiecie z tych wszystkich forów, z tych wiadomości od użytkowników - mamy tą samą wiedzę. Czekam na oficjalne potwierdzenia, na dokumenty - tłumaczył na Instagramie.
Okazuje się, że faktycznie
doszło do sytuacji wystąpienia bakterii salmonelli w mięsie wołowym
, które oferuje restauracja, oraz u jednego z pracowników, który miał bezpośrednią styczność ze skażonym surowcem.
"Wyeliminowaliśmy dotychczasowego dostawcę mięsa wołowego. Przeprowadzona została również dwukrotna profesjonalna dezynfekcja przez firmę zewnętrzną co w naszym przekonaniu daje pewność, że podobne zdarzenie nie będzie miało miejsca. W świetle zaistniałej sytuacji chcemy zapewnić odbiorców mięsa Piri-Piri oraz franczyzobiorców, że produkcja dostarczanego do Państwa mięsa odbywała się i odbywa poza siedzibą naszego lokalu co eliminuje możliwość wystąpienia jego skażenia o podobnym charakterze" - czytamy w oświadczeniu lokalu.