fot. East News
We
Francji
pierwszą turę wyborów
wygrało
Zjednoczenie Narodowe
, Marine Le Pen, które uzyskało 33,15 procent głosów.
Druga tura odbędzie się w niedziele
i to ona zadecyduje, czy ugrupowanie zdobędzie bezwzględną większość głosów.
Przed II turą liberałowie i centrolewica stworzyli tzw. front republikański. Z udziału w II turze wyborów zrezygnowało niemal 220 kandydatów po to, by zwiększyć szansę kandydata z większym poparciem rywalizującego z kandydatem Zjednoczenia Narodowego.
Napięcie polityczne w kraju narasta. Rzeczniczka rządu, Prisca Thevenot poinformowała, że ona i jej współpracownicy w środę zostali zaatakowani przez grupę młodych ludzi. Rzeczniczka miała wyjść cało z sytuacji, jednak jej współpracownicy doznali obrażeń. W sprawie zatrzymano już 4 osoby. Podobna sytuacja miała spotkać kandydatkę Zjednoczenia Narodowego, Marie Dauchy, która twierdzi, że została zaatakowana przez sprzedawcę w sklepie.
W związku z tym, że emocje wśród społeczeństwa są tak duże,
szef MSW, Gerald Darmanin
przekazał, że w dniu wyborów na francuskich ulicach pojawi się
30 tys. policjantów, którzy będą pilnowali porządku
. 5 tys. funkcjonariuszy będzie patrolować ulice Paryża i jego okolice, by "zapewnić, że radykalna prawica i radykalna lewica nie wykorzystają sytuacji, aby wywołać chaos".
Środowy sondaż przedwyborczy instytutu Harris Interactive dla magazynu "Challenges" nie przynosi jednak dobrych wieści dla Zjednoczenia Narodowego. Z badania wynika, że po sformowaniu się frontu republikańskiego ugrupowanie Le Pen zdobędzie 190-220 mandatów. Z kolei kandydacie frontu narodowego, mają szanse na 30-50 mandatów. Oznacza to, że Zjednoczenie Narodowe, nawet z poparciem części Republikanów, nie zdobędzie większości.