Senator Platformy Obywatelskiej Adam Szejnfeld przyznał w rozmowie z Wojciechem Dąbrowskim z Polsat News, że głośne "sto konkretów na sto pierwszych dni" to było
jedynie hasło wyborcze
, a nie prawdziwa obietnica złożona przez Donalda Tuska. Choć rząd zrealizował w pełni już kilka z nich, do pełnej setki jeszcze daleka droga.
- Czy nie za dużo naobiecywaliście w kampanii? Że zbyt szybko zrealizujecie pewne postulaty. Cały czas jest wypominane, że PO, KO ma tych 100 postulatów, 100 konkretów na 100 dni. Ludzie liczą, patrzą, stu na pewno nie będzie. Zbliżamy się do 60. dnia i brakuje sporo. Może to było zbyt pochopne? - zapytał Dąbrowski.
Szejnfeld jest zaskoczony odbiorem sloganu.
- Nigdy w życiu bym nie pomyślał, że sto tak gigantycznych rzeczy, ktoś odbierze, że nie będą realizowane w ciągu kadencji, czyli czterech lat, tylko kilkunastu tygodni. Przecież to zupełnie niemożliwe i
my tego nie deklarowaliśmy
. Nie chciałbym przypominać deklaracji rządu PiS, dziesiątek, które przez osiem, nie tygodni czy miesięcy, ale osiem lat, nie zostały zrealizowane - podkreślił.
Prowadzący stwierdził, że w takim razie niefortunne hasło powinno być sformułowane inaczej.
- Chce pan, żebym powiedział, że nikt nie powiedział, że to jest sto konkretów na sto po sobie następujących dni? No chyba nie. No przecież nie na trzy miesiące - zaznaczył.
Senator dodał, że "był współtwórcą jednego z programów poprzednich rządowych i nigdy by mu nie przyszło do głowy, że tworzy program na jakieś sto dni".