Dziennikarz RMF
Robert Mazurek
w rozmowie z
Krzysztofem Stanowskim
skomentował aferę dotyczącą
wizyty polityków na jego urodzinach
. Przypomnijmy, że na imprezie pojawili się m.in. Borys Budka, Tomasz Siemoniak, Władysław Kosiniak-Kamysz, Michał Dworczyk, Łukasz Szumowski, Marek Suski, Adam Lipiński i Tadeusz Cymański. W tym samym czasie w Sejmie, przy niemal pustych ławach, trwało
wystąpienie
Mariana Banasia
.
Wczoraj rzecznik PO informował, że
Borys Budka i Tomasz Siemoniak
zostali wezwani na rozmowę do
Donalda Tuska
i "oddali się do jego dyspozycji".
Mazurek, który od niedawna prowadzi ze Stanowskim jedno z wydań na Kanale Sportowym we wczorajszym odcinku żartobliwie próbował komentować "aferę".
- To było oburzające, nie znajduję słów na to, żeby to opisać - żartował.
- Robię imprezę za własne pieniądze, na wszystko mam rachunki i w dodatku zapraszam spośród wielu gości kilku polityków. Ich tam było z 10% wszystkich gości, ale
Fakt
pokazał tylko ich, niech będzie, że to afera z politykami
. Czy ja ze wszystkimi jestem na "ty"? Oczywiście, że nie. Ale z niektórymi jestem, bo
Warszawa to jest małe miasto, zdążysz kogoś poznać zanim zostaje politykiem
, np. Pawła Kukiza znałem zanim został politykiem - mówił już bardziej na poważnie.
-
Politycy to dla mnie koledzy z pracy.
Nie dlatego, że ja się tak z nimi kumpluję czy przyjaźnię, bo widujemy się relatywnie rzadko. Ale tak stary, że aż półwieczy to ja byłem po raz pierwszy i dlatego postanowiłem to jakoś uczcić i już.
Dodał, że "nie będzie zdradzać listy gości", ale na jego imprezie
"byli przedstawiciele wszystkich klubów w Sejmie"
. Wczoraj Fakt pisał, że na urodzinach Mazurka byli również Marek Dyduch i Robert Kwiatkowski z Lewicy.
Mazurek wyjaśniał, że fakt, iż zwalczający się politycy spotykają się na wspólnej imprezie, nie jest niczym dziwnym.
- Politycy to ludzie, których połączyło miejsce pracy, w tym wypadku Sejm. Oni mają serio różne poglądy. W związku z tym czasem żywiołowo je przedstawiają. A potem się opanują i przychodzi czas uspokojenia. Idą na imprezę i okazuje się, że tu są ludzie z innej partii, to co mają zrobić?
Demonstracyjnie napluć mu do kieliszka?
- mówił