W miniony wtorek
Elon Musk
osobiście odrzucił ukraińską prośbę o rozszerzenie swojej usługi
internetu satelitarnego
na Krym. Miliarder miał się obawiać, że próby odzyskania Krymu przez Ukraińców mogą doprowadzić do wojny nuklearnej.
Z kolei w piątek Elon Musk oświadczył, że jego
firma SpaceX
nie może bezterminowo finansować swojej
usługi internetowej Starlink
w Ukrainie. Komentarz miliardera pojawił się po tym, jak media przekazały, że SpaceX
poprosiła Pentagon o opłacenie starlinków.
Firma Muska we wrześniu miała przesłać list do Petnagonu, w którym stwierdziła, że nie może dalej finansować terminali w Ukrainie:
- Nie jesteśmy w stanie dalej przekazywać terminali Ukrainie ani finansować istniejących terminali na czas nieokreślony - przekazała firma we wrześniowym liście do amerykańskiego rządu.
SpaceX twierdzi, że przejęcie finansowania kosztowałoby ponad 120 mln dolarów do końca roku i blisko
400 mln dolarów przez następne 12 miesięcy.
Pentagon potwierdził, że prowadzi rozmowy z Elonem Muskiem:
- Jesteśmy zaangażowani w rozmowy ze SpaceX - poinformowała Sabrina Singh, rzeczniczka amerykańskiego Departamentu Obrony.
Rozmowy z Muskiem i SpaceX potwierdził także Mychajło Podolak, doradca Szefa Kancelarii Prezydenta Ukrainy.
Wygląda na to, że
Musk zmienił zdanie
. W sobotę poinformował, że dalej
będzie finansować Starlinki w Ukrainie
. Przy okazji poskarżył się, że
traci na tym pieniądze
. SpaceX na razie nie skomentował sprawy:
"Do diabła z tym. Mimo że Starlink wciąż traci pieniądze, a inne firmy dostają miliardy dolarów od podatników, będziemy dalej finansować rząd Ukrainy za darmo" - napisał w sobotę wieczorem na Twitterze Elon Musk.