fot. Twitter
W Stanach Zjednoczonych od jakiegoś czasu króluje nowa
epidemia spowodowana fentanylem
, czyli substancją z grupy opioidów. Statystyki bardzo dobrze obrazują skalę problemu - w San Francisco z powodu przedawkowania narkotyków
zmarło dwa razy więcej osób niż przez COVID-19
, a u 73% z tych zgonów wykryto we krwi właśnie fentanyl. Łącznie zmarło 90 tysięcy osób.
Nowy narkotyk dociera do USA głównie za sprawą Chin, które są największym dostawcą chemikaliów używanych do produkcji fentanylu. W 2019 roku administracja
Donalda Trumpa
skutecznie lobbowała chiński rząd, aby zakazał nielegalnej produkcji i sprzedaży substancji, jednak to nie powstrzymało przemytników.
Chińscy producenci wysyłali paczki do meksykańskich karteli narkotykowych, które już handlowały heroiną, metamfetaminą i kokainą. Ilość fentanylu przechwyconego przez meksykańskie siły bezpieczeństwa wzrosła niemal pięciokrotnie w 2019 i 2020 roku. Narkotyk zmienił również kształt - teraz przypomina środki przeciwbólowe, takie jak OxyContin lub hydrokodon.
Dwa miligramy czystego fentanylu mogą mieć już skutki śmiertelne.
Jak wynika z testów Drug Enforcement Administration, 27% sprzedawanych tabletek zawierało śmiertelną dawkę.
Sprzedaż pigułek znacząco wzrosła za sprawą pandemii koronawirusa, Amerykanie zaczęli częściej sięgać po środki sprzedawane przez internet.
George Floyd
w chwili śmierci miał we krwi mieszankę fentanylu i amfetaminy.
Joe Biden
uchwalił w marcu plan ratunkowy dla osób uzależnionych od opioidów. W ramach projektu prezydent przekazał aż
4 miliardy dolarów na usługi w zakresie zdrowia psychicznego i uzależnień
, a także zwiększono dostęp do buprenorfiny, która ułatwia leczenie.