Sejm zaczął prace nad
ustawą wiatrakową
, która ma zmienić przepisy ograniczające budowę farm wiatrowych. We wtorek w Sejmie odbywało się
posiedzenie komisji
w tej sprawie. Przewodniczył jej
Marek Suski.
Poseł PiS nie szczędził w jej trakcie komentarzy, czy drobnych złośliwości mówiąc np. o "nudnych" wystąpieniach posłów, czy gości.
W posiedzeniu brała udział także
aktywistka Wiktoria Jędroszkowiak
. Prezentowała ona głos strony społecznej ws. ustawy wiatrakowej.
Aktywistka w czasie swojego wystąpienia mówiła, że jeśli budowa farm wiatrowych zostanie odblokowana, to aktywiści "nigdy nie dadzą rządowi powiedzieć, że to jego sukces":
-
To siedem lat waszych zaniedbań.
To doprowadzenie nas do sytuacji, że nie mamy bezpieczeństwa energetycznego. Dziś Polki i Polacy przejmują się tym, jak rząd próbował jakkolwiek załatać brak węgla - stwierdziła.
Później zaczęła również
zadawać pytania
. Jedno z nich trafiło do minister Anny Moskwy. Aktywistka zapytała o skalę strat dla polskiej gospodarki z powodu zablokowania wiatraków i o to jakie były straty dla przedsiębiorstw z branży. Pytała także, ile mocy w energetyce wiatrowej moglibyśmy dziś mieć, gdyby wiatraki nie zostały zablokowane.
- Trzecie pytanie jest o to, czy Ministerstwo Klimatu ma strategię na to, co wydarzy się po odblokowaniu zasady 10H. Wiemy, że to dopiero początek i naszym zadaniem będzie pilnowanie, żeby to pierwszy z wielu kroków na drodze do neutralności klimatycznej i bezpieczeństwa energetycznego. Naszym zadaniem nie jest działać na rzecz grup wpływów, tylko żeby Polska rzeczywiście była bezpieczna energetycznie i to nie wydarzy się bez odnawialnych źródeł energii. Nie tylko, jeśli chodzi o energetykę wiatrową, dlatego chciałaby zadać pytanie... - pytała aktywistka.
Działania Jędroszkowiak nie spodobały się przewodniczącemu komisji.
Przerwał jej i stwierdził, że "to nie wiec Zielonych":
- To komisja. Pytania powinny być zadane do ustawy, a nie wygłaszane mowy o całym świecie. Rozumiem, że pani tutaj... - powiedział Suski.
Aktywistka odpowiedziała, że zadawała pytania, w przeciwieństwie do innych posłów i posłanek, którym przewodniczący komisji nie przerwał:
- Ale pani nie jest posłanką - skwitował Suski.
- Ale jestem obywatelką i wydaje mi się, że to na tym polega, żebyśmy zadawali pytania - powiedziała aktywistka.
- Gdyby każdy obywatel przychodził, żeby gadać głup... różne rzeczy. No nie każdy może - odpowiedział jej poseł.
Jędroszkowiak próbowała wyjaśnić, że każdy powinien mieć prawo do bycia wysłuchanym, a Suski ironizował, że "38 milionów przyjdzie na komisję i będzie wygłaszać różne swoje teorie...".
- Bardzo bym chciała, może wtedy pan nie były wybierany - powiedziała Jędroszkowiak.
Podczas wymiany zdań Suski nazwał aktywistkę
"Gretą Turberg"
, a potem
zagroził, że wyprosi ją z posiedzenia
:
- Moim zdaniem to był wiec, a pani moim zdaniem chce jakąś polską Gretą Turberg zostać chyba - powiedział Suski, przekręcając nazwisko szwedzkiej aktywistki.