Mateusz Kijowski
od kilku lat żali się w wywiadach na
kłopoty finansowe
i narzeka, że nie może znaleźć pracy. Pieniądze na jego utrzymanie zbierała działająca w KOD
siostra Krystyny Pawłowicz
. Zbiórkę promowała jako "Stypendium wolności".
Wczoraj Kijowski napisał na Facebooku, że
miał kolejną propozycję pracy dla zagranicznej firmy
, ale gdy kierownictwo usłyszało jego nazwisko, uznało, że
"nie chce mieć kłopotów"
.
"Zadzwonił znajomy... szukają pracownika. Zna mnie z dawnych lat i wie, że się do tej roboty nadaję. Korporacja międzynarodowa, niezależna od lokalnej władzy. Poszedł do Zarządu firmy z prośbą o akceptację. Kiedy usłyszeli moje nazwisko okazało się, że nie chcą mieć kłopotów.
To się za PRL-u nazywało WILCZY BILET"
. - napisał.