Janusz Korwin-Mikke
w wywiadzie dla internetowej telewizji namzalezy.pl w marcu tego roku powiedział, że "
woli gdy pedofil poklepie jego córkę po pupie, niż jak ona pójdzie na lekcję edukacji seksualnej".
Później w maju tego roku, w Radiu Gdańsk ponowie wypowiedział się w tym stylu:
"Zdecydowanie wolę, jak pedofil poklepie mi córkę po pupie, niż jak córka pójdzie na lekcję wychowania seksualnego.
Po tych lekcjach dziewczyny przestają umieć kochać
" - powiedział Korwin.
W jednej z wypowiedzi stwierdził też, że
nie interesuje, go czy ludzie mają na komputerze pornografię dziecięcą.
Stwierdził, że w swoim komputerze "mogą mieć, co chcą".
OKO.Press
dopatrzyło się w zachowaniu polityka p
ochwalania pedofilii i zgłosiło sprawę do prokuratury.
W treści zgłoszenia argumentowano:
"
Wypowiedzi Janusza Korwin-Mikkego przedstawiają pedofilię jako coś społecznie akceptowalnego, a wręcz pożądanego.
Polityk konsekwentnie od lat mówi, że pedofilia lepiej wpływa na rozwój dzieci, zwłaszcza dziewczynek, niż lekcje edukacji seksualnej, które są legalne i prowadzone w wielu szkołach w Polsce. W takim zestawieniu wypowiedzi są faktycznym pochwalaniem zachowań pedofilskich, spełniają więc przesłanki wymienione w art. 200 b kodeksu karnego. Równie niepokojące jest jego publiczne głoszenie, że legalne jest posiadanie pornografii dziecięcej”.
Okazuje się, że
prokuratura postanowiła wszcząć dochodzenie w sprawie tych wypowiedzi.