Ojciec prezydenta Andrzeja Dudy, Jan Duda
, udzielił obszernego wywiadu
Gazecie Krakowskiej.
Odniósł się w nim do relacji damsko-męskich i problemów współczesnych mężczyzn.
Jan Duda stwierdził, że za
"kryzys męskości" odpowiadają kobiety, które "przesadnie się wyemancypowały":
"Wyemancypowane kobiety wpadły we własną pułapkę. Nie zostawiają miejsca dla mężczyzn. Tymczasem mężczyźni mają wrodzone skłonności do podejmowania trudnych wyzwań, wymagających dużego wysiłku, predyspozycje do zamierzeń o charakterze strategicznym. Natomiast operacyjnie są dużo słabsi od kobiet. (...)
Dlatego trzeba mu wyznaczać zadania: ja gotuję, piorę i robię zakupy, ale ty jesteś odpowiedzialny za rodzinę"
- powiedział w rozmowie z
Gazetą Krakowską
ojciec prezydenta.
Według Dudy
kobiety z wyższym wykształceniem stawiają mężczyznom zbyt wysokie wymagania,
dlatego aż 1/3 z nich nie może znaleźć sobie partnera:
"
Czasami nawet te wymagania są sprzeczne.
Mąż musi być wesoły i dobrze zarabiać, i być odpowiedzialny, a jednocześnie przegrywa konkurencję z żoną na polu operacyjnym.
To są rzeczy, których panowie się boją"
- wyjaśnił.
Jan Duda mówił też o in vitro i rozwodach:
"Nie możemy sobie pozwolić na marnowanie materiału genetycznego. Do tego dochodzi plaga rozwodów.
Twierdzę, że główną przyczyną rozwodów jest fakt, że można wziąć rozwód".
Ojciec prezydenta porównał małżeństwo do ataku piratów na statek:
"Zatapiają swój, żeby nie mieć gdzie wrócić. Jak się nie uda, giną wszyscy. W małżeństwie też giniemy razem, jak się nie uda. Takie przeświadczenie buduje trwałość i jedność".
Stwierdził też, że
odejście ojca "jest gorsze niż śmierć". bo "dziecko ze zmarłym ojcem może utrzymywać kontakt duchowy".
W wywiadzie
ojciec prezydenta z synem łączy go "wspólnota duchowa”
i przyznał, że wszystkie swoje dzieci "zaraził nałogiem":
"Rozumiem jego problemy. Zawsze byliśmy blisko (...) Cały czas myślę o synu. I staram się patrzeć na niego obiektywnie, tak jak patrzy ktoś zupełnie z nim niezwiązany" - powiedział.
"
Przyznaję, że zaraziłem dzieci paleniem
.
Cnót nie chciały dziedziczyć, ale nałóg - tak.
(...) Cóż zrobić, mnie palenie pomaga. Na wszystko. To stałe pobudzanie organizmu do aktywności" - dodał.