Mateusz Morawiecki
w rozmowie z
Pulsem Biznesu
zdradza rządowe plany na
"uderzenie gospodarcze"
. Zapowiada jednak, że na szczegóły trzeba jeszcze poczekać.
- Walka z pandemią kiedyś się skończy, dlatego poza doraźną pomocą dla firm patrzymy również w przyszłość, by wówczas szybko ruszyć do gospodarczego wyścigu,
wkrótce przedstawimy główne założenia naszego uderzenia gospodarczego
- mówi Morawiecki.
Puls Biznesu zwraca uwagę, że gdy w niektórych europejskich państwach, np. Irlandii czy Czechach obniża się podatki, polski rząd wybiera inną drogę. Od stycznia w życie wchodzi
podatek cukrowy, od tzw. małpek i CIT dla spółek komandytowych
.
Premier podkreśla jednak, że choć nowe podatki są częścią planu odbudowy gospodarki, w ich przypadku rządowi
"nie przyświęca cel fiskalny"
. Dotyczy to np. podatku cukrowego, którego "główną motywacją jest chęć wywołania efektu prozdrowotnego, bo otyłość to jedna z plag, która szczególnie dotyka młodzież".
CIT dla spółek komandytowych ma być natomiast instrumentem
walki z rajami podatkowymi i unikaniem opodatkowania
.
- Jednocześnie stosujemy estoński CIT, czyli ogromną zachętę do lokowania inwestycji w Polsce, która będzie kosztowała budżet 2-3 mld zł albo więcej. Wprowadziliśmy też znaczące zwiększenie ryczałtowego PIT. Kilkaset tysięcy przedsiębiorców zyskało możliwość rozliczania się podatkiem niemalże przychodowym - tłumaczy premier.
Morawiecki zdradza też, że rząd myśli o
"podatku handlowym"
.
- Myślimy o podatku handlowym, bo w końcu wygraliśmy spór z KE przed Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości.
Tu także nie chodzi o efekt fiskalny, lecz wyrównanie pola gry, po wielkiej niesprawiedliwości
, która w III Rzeczypospolitej dotknęła handel detaliczny. Został on niemalże zmieciony z powierzchni przez wielkie, głównie zagraniczne, sieci handlowe korzystające ze swoich doświadczeń, technologii, kapitału oraz efektu skali.
Będziemy wprowadzać ten podatek, żeby pomagać małym i średnim polskim handlowcom i ich sklepom.
Premier podkreśla też, że "nasza gospodarka jest dynamiczna i wymaga różnych, zmiennych rozwiązań".
-
Czasem potrzeba jej garści rynku, a czasem szczypty interwencji państwa.
- Chcemy realizować politykę gospodarczą, która nie jest etatystyczna czy neoliberalna, ale po prostu skuteczna.
Dogmatyczni turboliberałowie zarzucają nam etatyzm, a ideowi socjaliści - podejście wolnorynkowe. Tymczasem prawda jest taka, że jesteśmy po prostu pragmatyczni
- wybieramy najlepiej skrojone rozwiązania, które odpowiadają naszej sytuacji - tłumaczy.