Od kilku dni zachodnie
dzielnice Szanghaju
są całkowicie
zamknięte
w związku z kolejnymi
zakażeniami Covid-19
. Od wczoraj od piątej rano zamknięto także wschodnie części metropolii. Działania te mają powstrzymać rozprzestrzenianie się wirusa. Obowiązuje zakaz wychodzenia z domu. Jedzenie, napoje i lekarstwa ma dostarczać wojsko i inne służby.
Tak rygorystyczne przepisy związane z Covid-19 wprowadzono w mieście po raz pierwszy. Polityka Zero Covid-19 prowadzona przez chińskie władze doprowadziła do
chaosu w mieście.
W sieci pojawiły się nagrania z Szanghaju, na których widać szturmujących sklepy mieszkańców, którzy chcieli zaopatrzyć się w żywność jeszcze przed zamknięciem. Na sklepowych półkach brakowało jednak żywności. Ludzie wychodzili także na ulice, by protestować:
Oprócz tego w sieci można także znaleźć nagrania, na których słychać
krzyki mieszkańców
Szanghaju, którzy nie mogą opuszczać swoich mieszkań, skarżących się na
brak jedzenia, które miało być dostarczane przez służby
:
- Jeszcze 5 minut temu dało się słyszeć tylko kilka głosów. Teraz krzyczy każdy. Ludzie tracą zmysły. Jeśli sprawy się nie zmienią, będziemy mieli kłopoty. Duże kłopoty - mówi osoba nagrywająca film.
Obecnie w całych Chinach obowiązują przepisy, zgodnie z którymi
osoby z pozytywnym wynikiem testu
trafiają do zbiorowej
kwarantanny
. Szanghaj zdecydował się już przekształcić sześć szpitali, dwa kryte stadiony i jedno centrum wystawowe w rządowe placówki dla zakażonych Covid-19:
"Setki ludzi mieszkających razem, w zimnie i złych warunkach. Mężczyźni i kobiety są poddawani razem kwarantannie bez jakiejkolwiek prywatności. Korzystamy z publicznej toalety i musimy walczyć o jedzenie. Czy kwarantanna naprawdę nam pomaga?" - napisał w mediach społecznościowych użytkownik, który został osadzony w przebudowanym centrum wystawienniczym.
"To jest antyepidemiczna polityka Szanghaju: najpierw zamykamy ludzi, a potem zastanawiamy się, co dalej. Nikt nie dał nam lekarstw, żadnych lekarzy. Pacjenci siedzą na ziemi, drżący" - napisał inny chiński internauta.
Od
1 marca do 9 kwietnia
w Szanghaju zanotowano
180 tys. przypadków koronawirusa.
96 proc. z nich nie dawało żadnych symptomów. Nie odnotowano także żadnego zgonu w związku z Covid-19.
Polka mieszkająca w Szanghaju
Weronika Truszczyńska
na bieżąco relacjonuje na Instagramie sytuację, która ma miejsce w mieście. Wczoraj przekazała, że władze zdecydowały się
podzielić osiedla na 3 strefy
:
Instagramerka dementuje także plotki o tym, że zwierzęta osób zarażonych na koronawirusa są zabijane: