Wczoraj
Leszek Miller
pochwalił się na Twitterze, że
przyjął pierwszą dawkę szczepionki na koronawirusa
. Pod tweetem pojawiły się
pytania
, jak to się stało, że były premier został już zaszczepiony, a nie jest on przecież lekarzem ani pracownikiem służby zdrowia. Według przepisów takie osoby są wyznaczone do szczepień w pierwszej kolejności:
Ministerstwo Zdrowia nie chciało komentować tej sprawy.
- Proszę pytać Leszka Millera, jak to możliwe - powiedział w rozmowie z Interią Wojciech Andrusiewicz.
Polityk początkowo nie odpowiadał na zadawane pytania. Później dwukrotnie, bez żadnego komentarza udostępnił link do
artykułu, w którym zwrócono uwagę na list p.o. prezesa NFZ
, który powołując się na zgodę wydaną przez Ministerstwo Zdrowia i KPRM napisał:
"Do dnia 6 stycznia 2021 roku możliwe będzie
, oprócz szczepienia pracowników, także szczepienie członków ich rodzin oraz pacjentów szpitali, którym stan zdrowia na to pozwoli, wykorzystując dawki, które mogłyby się zmarnować
, bo wcześniej zgłoszone osoby nie mogły się stawić w tym świąteczno-noworocznym terminie".
Z czasem dodał też komentarz:
"Sądząc po reakcjach wielu jest bardzo zawiedzionych że zaszczepiłem się szczepionką Pfizera a nie rosyjskim "Sputnikiem". Do siego roku!" - napisał Miller.
Poza kolejnością zaszczepiona została również Krystyna Janda.
Aktorka poinformowała na Facebooku, że szczepienie odbyło się
w ramach propagowania szczepień
:
"Szczepieniami objęto też
szereg osób ze świata kultury m.in. aktorów, kompozytorów, reżyserów, którzy będą promować w Polsce ideę szczepień przeciw COVID-19
" - informuje Warszawski Uniwersytet Medyczny.