Wczoraj informowaliśmy, że
w sprawie 170 krów z Deszczna,
które żyją na wolności i mają zostać zabite, i
nterweniowali Jarosław Kaczyński i prezydent Andrzej Duda.
Jeszcze do wczoraj
Główny Inspektorat Weterynarii uważał, że zabicie krów jest koniecznością,
ze względu na bezpieczeństwo innych zwierząt hodowlanych:
"Po dokonaniu gruntownej analizy uwarunkowań prawnych i epizootycznych dotyczących stada krów z gminy Deszczno, powiat gorzowski, doszedł do przekonania, że w sprawie nie występują merytoryczne przesłanki uzasadniające zwrócenie się do terenowych organów Inspekcji Weterynaryjnej w celu rozważenia zmiany podjętych dotychczas rozstrzygnięć" - poinformował w komunikacie Główny Inspektorat Weterynarii.
"Za taką oceną sytuacji przemawiają względy natury prawnej, jak również potrzeba zapewnienia bezpieczeństwa zwierząt hodowlanych przed zagrożeniami, których źródło może stanowić przedmiotowe stado bydła" - dodał.
Andrzej Duda
zapewniał jednak na Twitterze, że
rozmawiał już z ministrem rolnictwa Krzysztofem Ardanowskim i Głównym Lekarzem Weterynarii Bogdanem Konopką, i szukają oni "szczęśliwego rozwiązania sprawy".
Okazuje się, że takie się znalazło.
Ministerstwo Rolnictwa zdecydowało
, że
stado krów z Deszczna nie zostanie wybit
e. Minister Jan Krzysztof Ardanowski poinformował, że
krowy zostaną odizolowane
i przebadane w państwowym gospodarstwie.
Dzienny koszt utrzymania stada opłacany przez gminę to trzy i pół tysiąca złotych.
Obecnie trwa poszukiwanie gospodarstwa dla krów.
Minister zapewnia też, że
znajdą się publiczne środki na utrzymanie krów
, jednak poprosił też by organizacje na rzecz praw zwierząt zorganizowały równoległe zbiórki pieniędzy na ten cel.