Minister rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk poinformowała, że w jej resorcie pracy prowadzone są analizy
skrócenia czasu pracy.
- Prowadzimy analizy dotyczące czasu pracy i długości urlopów. Zdajemy sobie sprawę, że Polki i Polacy są jednymi z najdłużej pracujących w Europie, wcale niekoniecznie przekłada się to na efektywność pracy. Firmy wprowadzają pilotaże; taki kierunek w mojej ocenie jest słuszny - powiedziała.
Pierwsze analizy pokazują, że skrócenie czasu pracy do 4 dni byłoby
łatwiejsze organizacyjnie
niż do 35 godzin w tygodniu.
- Ja jako polityczka, jako posłanka Lewicy oczywiście jestem za. Jako ministra rodziny również uważam, że coś zrobić trzeba z tym ogromnym obciążeniem pracą, z jakim mierzą się Polki i Polacy. Natomiast stanowiska rządu w tej sprawie nie ma - wskazała w rozmowie z Polsat News.
Choć ministerstwo jest gotowe do zmian, najpierw należy przeprowadzić "szeroką dyskusję" z partnerami społecznymi, czyli przedstawicielami zarówno pracodawców, jak i związków zawodowych, które wchodzą w skład Rady Dialogu Społecznego. Z kolei Konfederacja Lewiatan zrzeszająca pracodawców uważa, że podstawą zmian powinna być rzetelna ocena skutków regulacji społeczno-gospodarczych.
Lider Razem Adrian Zandberg zdradził, że Marcelina Zawisza w imieniu partii zaproponowała skrócenie czasu pracy w ramach
umowy koalicyjnej
podczas tworzenia rządu. Nie uzyskała jednak zgody, żeby to wpisać.
- Myślę, że rzeczywistość będzie wymuszać w wielu sprawach ponowne przyjrzenie się tym obszarom. Uważam, że jeśli chodzi o czas pracy, to już jest czas, żebyśmy szli w tym kierunku. Stopniowo, krok po kroku, my mamy gotową ustawę, przygotowane od A do Z kompleksowe rozwiązanie do wprowadzenia w czasie jednej kadencji w sposób płynny, bezpieczny dla gospodarki - wyjaśnił polityk.