Donald Tusk
pojawił się dziś przed
komisją śledczą ds. Amber Gold
. Przesłuchanie rozpoczęła przewodnicząca
Małgorzata Wassermann,
która wczoraj
przegrała drugą turę wyborów na prezydenta Krakowa.
Tusk jest wyraźnie w formie. Już na początku spotkania doszło do spięcia z Wassermann, gdy były premier powiedział, że nie ma
"zamiaru uczestniczyć w quizie"
i że mógłby powiedzieć, że
"rozumie jej zły nastrój".
Poniżej kilka fragmentów z przesłuchania:
- Mój syn był do dyspozycji organów i służb. Rządzicie tysiąc dni. Nigdzie nie wyjechał i nikt go nie przesłuchał.
- Mówicie, że szukacie prawdy, ale nie zrobiliście nic, zero istotnego ruchu.
- Proszę używać ostrożnie nomenklatury "słupa" w stosunku do mojego syna. To pasuje do innego premiera.
Były premier wspomniał też o obecnym premierze
Mateuszu Morawieckim i sprawie GetBack:
"Gdyby przyjąć logikę Amber Gold, to zgodnie ze sprawą GetBack, to panowie premier Morawicki i jego ojciec powinni być przesłuchani, skazani i spaleni na stosie".
Ten cytat rozszedł się szybko w prawicowych mediach:
Następnie Tusk odniósł się do zachowania Małgorzaty Wasserman, która przedstawiając jeden z dokumentów, odwróciła się do kamery.
- Czy ja też mogę zwracać się do kamer i opinii publicznej bezpośrednio? - spytał.
- Pan to lubi - powiedział poseł Krajewski.
- Raczej umiem
- odpowiedział Tusk.
- Nie wiem, co śmieszy świadka - dziwił się z kolei poseł
Bartosz Kownacki
.
- Uśmiecham się tylko do pani przewodniczącej, chcę dodać jej otuchy.