Od 1980 roku w Niemczech obowiązuje tzw. ustawa o transseksualizmie, która umożliwia zmianę imienia i wpisu o płci po przedstawieniu ekspertyz psychologicznych i decyzji sądu. Osoby transpłciowe, interseksualne i niebinarne wskazują, że wymagane procedury są upokarzające, kosztowne i czasochłonne. Ponadto Federalny Trybunał Konstytucyjny ocenił, że niektóre fragmenty ustawy są niezgodne z konstytucją.
Dlatego
rząd przyjął nową ustawę o samostanowieniu
, która zastąpi tę z lat 80. Dokument zakłada, że osoby transpłciowe, interseksualne i niebinarne będą mogły zmienić imię lub wpis o płci składając w urzędzie odpowiednie oświadczenie.
W przypadku osób nieletnich, do 14. roku życia dziecka oświadczenie musi złożyć jego opiekun prawny. Po 14. roku życia muszą jedynie wyrazić zgodę. Ustawa przewiduje również wyjątki w sytuacjach, gdy postawa rodziców zagraża dobru dziecka.
Wśród krytyków ustawy znajdziemy głównie prawicowych polityków z Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej i Alternatywy dla Niemiec.
- Na przykład ustawa pozwala kierownictwu basenu lub siłowni decydować, czy osoba transpłciowa może przebywać w damskiej szatni - skomentowała Silvia Breher, rzeczniczka ds. polityki rodzinnej z Unii.
Pełnomocniczka niemieckiego rządu ds. przeciwdziałania dyskryminacji Ferda Ataman uważa, że
debata ta jest irracjonalna
.
- W Niemczech mamy głównie mieszane sauny. Żaden mężczyzna nie musi zmieniać wpisu o płci w metryce, aby zobaczyć w Niemczech nagą kobietę - podkreśliła.
Federalny Urząd Kryminalny początkowo obawiał się, że
przestępcy będą wykorzystywać nowe prawo
do zmiany danych personalnych w celu uniknięcia ścigania. Jednak teraz już wiadomo, że właściwe urzędy stanu cywilnego mają przekazywać dane zawarte we wnioskach do urzędów meldunkowych.