fot. East News
12 listopada w lesie między Sokółką i Kuźnicą odbyła się konferencja prasowa aktywistów z Grupy Granicy i Fundacji Ocalenie. Uczestnicy (m.in Maja Ostaszewska, Magdalena Biejat) trzymali fotografie dzieci przybywających na granicy polsko-białoruskiej. Wydarzenie podsumowała
Kasia Staszewska
z AWID (Association for Women's Rights in Development).
"Do ponad 100 dziennikarzy i dziennikarek z całego świata
mówiliśmy o tym, jak wygląda udzielanie pomocy humanitarnej
DIY
ludziom, którzy przez cyniczną politykę rezimu Łukaszenki oraz przemocową - a nie humanitarną i opartą na prawach człowieka - odpowiedź Polski
ukrywają się na na zimnie w puszczy i/lub koczują pod drutami z Białorusią
" - napisała:
- My nie jesteśmy profesjonalistami.
Apelujemy o to, by na tej linii mogli działać profesjonaliści.
Od połowy października organizacje zaangażowane w pomoc humanitarną otrzymały
prośby o pomoc od co najmniej 3 tysięcy osób
. Od początku listopada dostaliśmy prośby o pomoc od co najmniej 900 osób. Od początku listopada interwencji w lesie było co najmniej 113. Niezbędne jest dopuszczenie organizacji humanitarnych do strefy zamkniętej, niezbędne jest dopuszczenie mediów i niezależnych obserwatorów - mówił
Iwo Łoś
z Grupy Granica.
Całą konferencję można obejrzeć tutaj:
Na profilu inicjatywy łączącej 14 organizacji pozarządowych pojawił się wpis podsumowujący ostatnie 10 dni ich działalności. Członkowie grupy są obecni na terenach przygranicznych, gdzie koczują migranci.
"Między 1 a 11 listopada
prawie 1000 osób potrzebowało pomocy
(humanitarnej, medycznej i prawnej),
setka z nich to dzieci
, zgłoszono nam
zaginięcie prawie 40 osób
, przy wsparciu "Medyków na granicy" podjęliśmy 113 interwencji" - wyliczono w poście na Facebooku: