Dziś rano
pisaliśmy o Marcie Kołnackiej, ratowniczce medycznej z Warszawy,
która napisała na Facebooku, że została
zwolniona z pracy listownie.
Kobieta przypuszcza, że ma to
związek z jej wcześniejszym popularnym wpisem na Facebooku,
w którym poskarżyła się, że spędziła
ponad dobę na kwarantannie w karetce
razem z pozostałymi członkami zespołu ratowniczego.
"Jesteśmy traktowani jak BYDŁO… Mamy karetkę, gdzie mamy żyć do 8 rano... Pozostawieni sami sobie....To my codziennie wsiadamy do Karetek aby dawać Wam poczucie bezpieczeństwa A w razie potrzeby ratować…
PACJENCIE NIE OSZUKUJ… DYREKTORZE TRAKTUJ NAS JAK LUDZI A NIE GÓWNO
…" - napisała wówczas kobieta.
Wpis ratowniczki medycznej, w którym opublikowała pismo z informacją o zwolnieniu udostępniono już
7,5 tysiąca razy.
W związku z popularnością wpisu dyrektor placówki
dr Karol Bielski
postanowił przemyśleć sprawę. W przekazanym Onetowi oświadczeniu twierdzi, że "
decyzja o rozwiązaniu umowy podyktowana była innymi względami".
Onet postanowił zapytać Mazowiecki Urząd Marszałkowski, który jest organem nadzorczym Stacji "Meditrans" o sytuację. Jego przedstawiciele nie znali jednak historii ratowniczki.
Okazuje się jednak, że w związku z popularnością wpisu ratowniczka została przywrócona do pracy:
- Zwolnienie nie było z nami konsultowane. To odpowiedzialność dyrektora jednostki. Ale wiem, że dyrekcja przywróciła już ratowniczkę do pracy - przekazała Onetowi Marta Milewska, rzeczniczka prasowa Mazowieckiego Urzędu Marszałkowskiego.
"
Po dłuższej analizie sytuacji p. Marty prowadzonej przez kadrę zarządzającą - cofnąłem wypowiedzenie, również z uwagi na jej trudną sytuację osobistą.
Podczas rozmowy z nią poprosiłem o spotkanie, na którym chciałbym omówić wszystkie nurtujące ją problemy, oraz kwestie związane z uwagami co do sposobu jej działalności" - wyjaśnił w wiadomości przesłanej Onetowi dyrektor pogotowia dr Karol Bielski.
Marta Kołnacka przekazała na Facebooku, że spotkanie z dyrektorem ma się odbyć jutro: