Japonia: turyści będą mieć osobne, droższe menu niż miejscowi

Japońskie restauracje zaczynają wprowadzać podwójne menu -

. Jest to odpowiedź na falę przyjezdnych, którzy coraz chętniej odwiedzają kraj kwitnącej wiśni ze względu na słabnącą wartość jena.

To rozwiązanie ma pomóc restauracjom się utrzymać, jednocześnie nie odstraszając lokalnych klientów, bez których rozwój lokalu również nie jest możliwy. Portal Nikkei Asia podaje przykład Tamatebako, grillowni z popularnej dzielnicy Shibuya w Tokio. Za bufet z nielimitowanymi napojami turysta płaci 6980 jenów (178 złotych), a klient, który okaże dowód zamieszkania - 5980 jenów (152 złote).

- Japończycy nie kupują szaszłyków z polędwicy wołowej za 3000 jenów (76 złotych), ale turyści odwiedzający Japonię uważają to za mało - ocenił Miki Watanabe, właściciel dużej sieci restauracji Watami.

Dodał, że zamierzają otwierać restauracje tylko tam, gdzie spodziewają się dużego popytu wśród turystów. W kwietniu w ich lokalu serwującym szaszłyki wołowe na wynos sprzedaż dla zagranicznych turystów wzrosła o 76%. Jednak większość branży gastronomicznej nie może sobie pozwolić na kierowanie swoich usług wyłącznie do turystów i musi zadbać o klientów wśród mieszkańców, co mogą rozwiązać właśnie podwójne cenniki.

Podniesione ceny bywają wciąż

. W rozmowie z Nikkei Asia mieszkaniec Hongkongu przyznał, że przyjechał do Japonii, aby spróbować jedzenia, które zobaczył w mediach społecznościowych i nie przeszkadza mu płacenie więcej niż rezydenci. Jak stwierdził, "gdyby próbował zjeść te same potrawy w swoim rodzinnym mieście, kosztowałoby to dwa razy więcej".

W Himeji, zachodniej części Japonii, rozważane jest podobne rozwiązanie w kwestii cen biletów do zamku wpisanego na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Jak wyjaśnia prawnik ds. ochrony konsumentów, cytowany przez Nikkei Asia,

tak długo, jak są odpowiednio wyjaśnione. Dodał, że wszystko zależy od tego, jak będą postrzegać to konsumenci.

Zobacz też: