Na początku czerwca przywódca centrowej izraelskiej partii Jesz Atid, Jair Lapid poinformował prezydenta Izraela Reuwena Riwlina, że porozumiał się z innymi przedstawicielami partii w Knesecie i jest w stanie
utworzyć większościowy rząd
.
Wczoraj w Knesecie odbyło się
głosowane
w tej sprawie. Sytuacja nie była pewna, ponieważ oprócz zgody prezydenta, utworzenie rządu muszą zatwierdzić posłowie. Planowana koalicja miała zaledwie 61 ze 120 posłów w Knesecie i jeden z nich zapowiadał, że może zagłosować przeciwko.
Ostatecznie za utworzeniem nowego rządu zagłosowało 60 posłów, zaś 59 było przeciw. Według umowy koalicyjnej
przez dwa lata premierem będzie Naftali Bennett
, a po nim na kolejne dwa lata władze
przejmie Jair Lapid.
Koalicję będzie tworzyć osiem partii, wśród których znajdują się zarówno partie prawicowej, jak i centrowe, lewicowe, a także pierwszy raz w historii Izraela, ugrupowanie, które reprezentuje mniejszość arabską. W rządzie stanowisko obejmie 9 kobiet.
W ten sposób Izrael
zakończył erę sprawowania urzędu premiera przez Beniamina Netanjahu
, który sprawował tę funkcję przez 12 lat. Netanjahu już zapowiedział, że nie ustąpi w staraniach o odzyskanie władzy w kraju:
- Jeżeli naszym przeznaczeniem jest być w opozycji, będziemy - z podniesionymi głowami, aż do czasu, gdy obalimy ten niebezpieczny rząd - powiedział po ogłoszeniu wyniku.
Po ogłoszeniu wyników głosowania
na ulice Tel Avivu wyszły tłumy ludzi
, którzy
świętowali
zawiązanie nowego rządu i koniec ery Netanjahu: