fot. Facebook "Otwarty Sulejówek" / TVP / X
Warszawska policja wydała oświadczenie, w którym
dementuje
informacje, wedle których
funkcjonariusze rozpylili gaz w szkole w Sulejówku
. Wczoraj doszło tam do awantury po tym, jak burmistrz miasta niespodziewanie
odwołał dyrektorkę
placówki. W jej obronie stanęli uczniowie, którzy zorganizowali protest. W jego trakcie ktoś faktycznie rozpylił gaz na terenie szkoły, ale okoliczności zdarzenia wyjaśnia policja.
Wczoraj burmistrz Sulejówka
Arkadiusz Śliwa
niespodziewanie odwołał dyrektorkę Liceum Ogólnokształcącego im. Jana Paderewskiego w Sulejówku,
Jolantę Oniszk-Palacz
. O ich
konflikcie
od dawna donosiły lokalne media. Burmistrz zarzucał dyrektorce niegospodarność i zlecał kolejne kontrole. Oniszk-Palacz tłumaczyła natomiast, że szkoła wdrażała pokontrolne zalecenia, a sam burmistrz po prostu "czuje niechęć" do jej osoby.
Zdaniem uczniów, Rady Rodziców, a także części radnych, burmistrz zorganizował
"nagonkę"
na szkołę i jej dyrektorkę. Gdy wczoraj Arkadiusz Śliwa
wręczył jej wypowiedzenie
, uczniowie zaczęli gromadzić się przed gabinetem, domagając się rozmowy z burmistrzem. Skandowali, że nie oddadzą swojej pani dyrektor, bo dba o nich i o szkołę. Z medialnych relacji wynika, że Śliwa nie chciał jednak rozmawiać z uczniami, a na miejsce wezwał policję. Nagrania ze szkoły pojawiły się m.in. na l
okalnej grupie mieszkańców Sulejówka
.
Uczniów na korytarzach przybywało, a sytuacja eskalowała. W pewnym momencie
ktoś rozpylił gaz
, wezwano więc też pogotowie. Jak podało lokalne radio RDC, w wyniku rozpylenia gazu ucierpiały dwie osoby dorosłe i jedna nieletnia, nikt jednak nie wymagał hospitalizacji.
- Burmistrz jednak wezwał policję, postawił funkcjonariuszy przed drzwiami szkoły, ale młodzież mimo to wciąż domagała się rozmowy, która nie nastąpiła. Mnie pan burmistrz kazał pozostać w sekretariacie i nie wychodzić, bo
uznał, że manipuluję młodzieżą
i w tym samym czasie w szkole został rozpylony gaz. Policja rozpoczęła interwencje, a jak wyszłam z sekretariatu to na korytarzu już nie było nikogo - mówiła w rozmowie z mediami odwołana dyrektorka.
Po incydencie uczniowie zostali wyproszeni ze szkoły, a lekcje zawieszono. Na szkolnym boisku rodzice i nauczyciele domagali się
wyjaśnień
od burmistrza. Ten zapewnił, że w najbliższych dniach wyda oficjalny komunikat w sprawie.
Dodatkowe emocje budzi fakt, że w planach jest
likwidacja
Zespołu Szkół, w którym znajduje się liceum. Decydować o tym mieli wczoraj radni Sulejówka, jednak punkt ten został zdjęty z obrad.
- Likwidacja szkół wynika z faktu, że przez wiele lat nie były one w ogóle uruchamiane, ponieważ w prowadzonych naborach nie było wystarczającej liczby zainteresowanych. Aktualnie ostatni rocznik Liceum dla Dorosłych w czerwcu skończy swoją edukację i więcej klas w owych szkołach nie ma. Liceum Ogólnokształcące będzie działało nadal, tak jak działa - przekazał redakcji TVN Warszawa Daniel Dąbrowski, przewodniczący rady miasta Sulejówka.
Sprawę rozpylenia gazu bada
policja
. Póki co wydano oświadczenie, z którego wynika, że nie odpowiadają za to funkcjonariusze.
"Z całą stanowczością
dementujemy
nieprawdziwe informacje pojawiające się w przestrzeni medialnej, jakoby Policja użyła gazu na terenie jednej ze szkół w powiecie mińskim. Dzisiaj o godzinie 13.45 otrzymaliśmy zgłoszenie, że na terenie szkoły doszło do zakłócania ładu i porządku publicznego. Ze wstępnych informacji wynika, że na terenie szkoły nieznana osoba rozpyliła gaz, nikt nie wymagał hospitalizacji. Policjanci ustalają okoliczności tego zdarzenia. Czynności trwają" - czytamy w komunikacie Komendy Stołecznej Policji.
Dziś, jak podaje RDC, uczniowie liceum w Sulejówku w ramach protestu nie przyszli na lekcje. Żądają przywrócenia dyrektorki na stanowisko.