Donald.pl: Zwróciłeś naszą uwagę swoją akcją nawiązującą do szpanowania drogimi ciuchami, ale o tym za chwilę. Jak chciałbyś przedstawić się tym, którzy pierwszy raz o tobie usłyszą?
Wojtek Sawicki:
Jestem Wojtek z Trójmiasta i od wczesnego dzieciństwa choruję na dystrofię mięśni. Mimo swoich fizycznych ograniczeń staram się żyć na całego. Przez większość życia zajmowałem się pisaniem o muzyce (i wciąż to robię, wejdźcie sobie na
fanpage Carpigiani
), byłem redaktorem naczelnym portalu muzycznego
Porcys
. A od jakiegoś roku staram się również walczyć z nietolerancją w stosunku do osób z niepełnosprawnościami. W ramach szerzenia mojej akcji prowadzę konto na Instagramie, gdzie opisuję swoje codzienne życie.
Donald.pl: Czyli jesteś jakby lajfstajlowym blogerem ze specjalizacją: osoby z niepełnosprawnościami. Ostatnio nawet popisywałeś się ironicznie swoim outfitem. Dla tych, którzy nie wiedzą co to takiego, link poniżej. A ty pokazałeś, że nosisz się ze sprzętem za 30 koła, nawet skarpety masz specjalne.
Wojtek:
Wydaje mi się, że to obecnie najlepszy sposób na oswajanie społeczeństwa z niepełnosprawnością.
Donald.pl: A jest taka potrzeba? Ludzie przecież nie mają przecież nic przeciwko, a przynajmniej niespecjalnie?
Wojtek:
Z reguły problem nietolerancji wynika z niewiedzy, więc próbuję pokazać postronnym ludziom, że nie ma się czego bać, że osoby takie jak ja prowadzą normalne życie, zmagają się z podobnymi problemami. Ale także z takimi, o których zdrowi ludzie nie mają pojęcia. Np. z tym że wychodzenie z domu wymaga w naszym przypadku nie tylko przezwyciężenia psychicznych przeszkód, ale także tych finansowych, niekiedy horrendalnie wysokich. Moje zimowe spacery często przypominają wyprawę na Księżyc albo na biegun północny. Wiecie, respirator, elektryczne skarpetki, rękawiczki, dodatkowy sprzęt medyczny, przenośny system nagłośnieniowy. Czasem czuję się jak android, wysłannik przyszłości.
Donald.pl: Trolowałeś kiedyś kogoś używając całego tego sprzętu i wrażenia, jakie robi?
Wojtek: W młodości lubiłem trollować ludzi, ale chyba z tego wyrosłem. Obecnie bardziej gustuję w szczerych rozmowach, w wytyczaniu granic i jasnym formułowaniu własnych potrzeb. Niemniej kusi mnie czasami, żeby wjechać na pełnej do sexshopu i zobaczyć miny ekspedientów i klientów. Bo jak wiadomo, wszyscy niepełnosprawni są aseksualni i nie mają takich prozaicznych potrzeb.
Donald.pl: Masz takiego mema na Instagramie, wyjaśnij, co to jest ableizm?
Wojtek:
Ableizm to nietolerancja wobec osób z różnymi niepełnosprawnościami. Nawet nie to, że specjalnie, tylko tak wychodzi. Traktowanie jak chodzący albo jeżdżący problem. Jedna z bardziej irytujących dla mnie form, to traktowanie nas, jakbyśmy nie byli dorosłymi ludźmi. Wyobraź sobie, gdzie nie idziesz, tam pomijają cię i pytają twojej mamy, dziewczyny, dla mnie to codzienność. O mnie przy mnie mówią w trzeciej osobie.
Donald.pl: A są jakieś zalety?
Wojtek:
Kiedy o coś proszę, ludzie rzadko mi odmawiają.
Donald.pl: My ci odmówiliśmy xD Napisałeś do nas kiedyś, czy pomożemy w promocji twojego kanału, ale dopiero zaczynałeś i czekaliśmy na efekty.
Wojtek:
Wtedy nikt nie wiedział, czy to w ogóle zaskoczy. Ale ja nie mam problemu z ogarnianiem takich rzeczy, od dawna prowadzę swoje media społecznościowe związane z muzyką i parę innych projektów.
Donald.pl: A jak sprawy sercowe, w niemedycznym sensie? Podrywasz przy okazji, grasujesz na Tinderze? Jak to jest?
Wojtek:
Kilka miesięcy bawiłem się w Tindera, miałem kilka matchów, ale raczej nie było to miejsce dla mnie. Do mojej obecnej dziewczyny wysłałem wiadomość na Facebooku (taki oldskul) i jakoś to poszło. W ogóle to była jedna z najlepszych decyzji w moim życiu, od czasu gdy poznałem Agatę, wszystko zmieniło u mnie na lepsze, nabrało rozpędu.
Donald.pl: No i czy nie obawiasz się, że Agata poleciała na twój wózek i outfit na bogato?
Wojtek:
Kiedy się spiknęliśmy, nikt za bardzo nie wiedział, kim jestem. Funkcjonowałem jako redaktor naczelny niszowej, acz jakoś tam kultowej strony muzycznej. Długo ukrywałem swoją tożsamość przed światem, co teraz wydaje mi się głupie, ale no cóż, do wszystkiego trzeba dorosnąć. A co do wózka, to poczekajcie, aż będę śmigał na elektryku. Wtedy dopiero będę łakomym kąskiem.
Donald.pl: Jak tu się ma niepełnosprawność do randkowania? Zakładasz, że widać z profilu i nie ma o czym gadać i reszta idzie z automatu? Weź coś doradź, dziesiątki tysięcy chłopaków myśli, że nie mają szans, bo np. nie są dość wysocy albo przystojni.
Wojtek:
Jak masz dobrą gadkę i dystans do siebie, to wszystko jest możliwe. Warto też mieć w głowie jakiś plan działania, choćby jego zarys. Także chłopcy, nie załamujcie się.
Donald.pl: Nie myślałeś, żeby zacząć trzepać hajs na coachingu, mowach motywacyjnych albo jak trener uwodzenia?
Wojtek:
Szanujmy się.
Donald.pl: Ale bije od ciebie jakiś taki mądry optymizm. Skąd to się bierze? Bo wielu teraz boi się o swoje plany, wie, że nie może liczyć na państwo. Czyli sytuacja, która dla Ciebie nie jest nowa.
Wojtek: Czasami sam zachodzę w głowę, pewnie w jakiś sposób jest to zasługa genów. Podobnie jak moja mama, jestem nie do zdarcia. Rzadko doświadczam wahań nastroju. Poza tym lata spędzone w osamotnieniu pozwoliły mi lepiej poznać siebie. Miałem stosunkowo dużo czasu na rozkminienie wielu spraw, na przeczytanie wielu mądrych książek, na nabranie zdrowego dystansu do rzeczywistości. Ponadto wychodzę z założenia, że życie polega na bezustannym rozwiązywaniu problemów, dostosowywaniu się do nowej sytuacji. Jestem też śmieszkiem, no chyba, że ktoś zada mi trudne pytanie, wtedy bywa różnie.
Donald.pl: Grasz w jakieś gierki?
Wojtek:
Obecnie rzadko, ale kiedyś byłem fanatykiem Football Managera. Lubię cyferki, statystyki i takie tam, mimo że zarabiam pieniądze głównie pisaniem o muzyce i lata temu studiowałem filozofię. Może bym nawet wrócił do gierek, ale trochę trudno pykać w zręcznościówki obsługując komputer oczami. Jednak technika idzie do przodu (co jest dla mnie wybawieniem), więc kto wie, może jeszcze zostanę gamerem.
Donald.pl: Odnotujmy to: całą tę rozmowę i wpisy robisz oczami, przy pomocy odpowiedniego oprogramowania.
Donald.pl:
Jak już było wspomniane, działasz przy muzyce. Zapraszamy do autolansu, pochwal się co tam rzeźbisz.
Wojtek:
Kiedyś działałem w Porcys, byliśmy bezkompromisowi, wredni i staraliśmy się wymyślić nowy język dla krytyki muzycznej. Duży zespół, dużo dobrych mordeczek. Jednak po moim zdrowotnym kryzysie musiałem wycofać się z tego projektu. Natomiast gdy już doszedłem do siebie, to założyłem fanpage o nazwie
Carpigiani
(wiecie, takie kręcone lody +
nawiązanie do Papa Dance
). Jest to taka lista przebojów nowej ery, gdzie kolejność miejsc wyłania się na podstawie reakcji czytelników pod piosenkami. Opisuję sześćdziesiąt premierowych utworów w miesiącu, więc jeśli chcecie wiedzieć, co się dzieje w nowej muzyce, to wpadajcie. Często zapraszam też gości, typu Jakub Żulczyk, Łukasz Najder, Olga Drenda, Małgorzata Halber. Wciąż robię również podchody pod Klocucha, ale na razie bez skutku
Donald.pl: A ta twoja krucjata przeciwko ableizmowi: jak właściwie wyobrażasz sobie idealny świat?
Wojtek:
Że nastaną w końcu czasy w pełni zautomatyzowanego, luksusowego komunizmu, w którym wszystkie budynki będą dostosowane do potrzeb osób z niepełnosprawnościami.
Donald.pl: A tak bliżej rzeczywistości?
Wojtek:
Według mnie potrzeba inwestycji w zakresie wprowadzania innowacji w opiece nad osobami z niepełnosprawnościami. W tym jest przyszłość, bo coraz więcej ludzi potrzebuje wyspecjalizowanej opieki. Niektórzy boją się sztucznej inteligencji (pewnie słusznie) i robotyzacji, ale dla osób w moim położeniu to szansa na lepsze, bardziej samodzielne życie. Sam też konstruuję ze studentami z Politechniki Gdańskiej specjalną platformę, jestem ciekaw, jak to się uda. Mam w głowie tysiące pomysłów na usprawnienie mojego życia i nie tylko zresztą swojego. Jestem trochę jak Rick Sanchez, ale milszy dla ludzi. Nie piję też tyle alko.
Donald.pl: A jak tam koronawirus? Chyba jest dla Ciebie zagrożeniem?
Wojtek:
Śmiertelnym. Tu opisałem więcej, przekreślił też większość moich planów, przynajmniej na razie.
Donald.pl: Czego ci życzyć?
Wojtek:
Żebym osiągnął swoje cele, przynajmniej część, bo jest ich naprawdę jeszcze bardzo dużo. Może kolejnego virala? A tak na serio, to najbardziej chciałbym wyprowadzić się od rodziców, chociaż są naprawdę spoko. Jednak z tym może być problem, bo w polskiej rzeczywistości wymaga to naprawdę grubej kasy. Kurde, wiesz, co, może jednak pójdę w ten coaching.
Wojtek:
Dobra, to była chwila słabości, wybaczcie.
Donald.pl: Daj jeszcze jakiegoś mema, zawsze prosimy gości o próbkę tego, co ich śmieszy.
Wojtek:
Zaraz poszukam. A mogę jeszcze przylansować twórczość Agaty?
Wojtek:
No więc tak, Agata od wielu lat tworzyła muzykę, ale głównie do szuflady, dopiero niedawno odważyła się wyjść z nią do ludzi. I bardzo dobrze zrobiła, bo ma wielki talent, jej znajomość Abletona trochę mnie zawstydza. Ponadto potrafi odnaleźć się w każdym gatunku muzycznym, począwszy od dream-popu, przez house, skończywszy na ambiencie. Agus (bo taki ma pseudonim artystyczny) to typowy self-made, sama śpiewa, komponuje i produkuje. Takich dziewczyn na polskiej scenie nam potrzeba.
Wojtek:
A mem taki bardzo lubię.
Donald.pl: Dzięki za rozmowę.