Były salezjanin
ks. Michał Woźnicki
jest znany całej Polsce
z powodu
konfliktu ze
zgromadzeniem salezjanów
, który trwa już od kilku lat. Duchowny został z niego wydalony, ale dalej zajmuje pokoje w budynku zakonu i nie chce się z nich wyprowadzić. W jednym z pomieszczeń, zorganizował sobie nielegalną kaplicę, w której regularnie odprawia msze i nabożeństwa. W sprawie zapadł już sądowy wyrok nakazujący eksmisję.
W kwietniu tego roku ksiądz Woźnicki poinformował na YouTubie, że
został pobity pałką teleskopową przez księdza Jacka Bielskiego.
- Bandyta zwykły. Ktoś mnie chwyta za ramię, odwracam się, patrzę, że to Bielski. Wyciągnął pałkę z kieszeni, rozwinął i zaczął okładać prosto w łeb. Bandyta zwykły. Chciał mnie zabić. Lekarz powiedział, że każde uderzenie w głowę to zagrożenie życia - relacjonował Woźnicki na nagraniu.
O sprawie została
zaalarmowana policja,
która zabrała duchownych na komisariat w celu przesłuchania.
Teraz
Gazeta Wyborcza
opisuje dalszy ciąg sprawy pobicia się duchownych. Okazuje się, że gdy ksiądz Woźnicki trafił na komisariat,
obraził on policjantkę i zarzucał jej brak kultury.
Duchownemu miało się nie spodobać, że policjantka zwróciła się do niego per "pan", a nie "ksiądz":
- Być może pani ma alergię do kapłanów. Ktoś panią dotykał, macał - miał powiedzieć do funkcjonariuszki duchowny.
Co więcej, Woźnicki stwierdził, że policjantka wygląda jak "ladacznica":
- Pani jest niewiastą.
Jest pani w spodniach. Stoi pani jak ladacznica na rogu ulicy, która czeka na okazję.
Jestem księdzem katolickim, proszę się szanować. (...) Pani działa jak przedstawiciel mafii do zadań uwodzenia księży - powiedział duchowny.
W sieci krąży wideo, na którym słychać wypowiedź duchownego:
To jednak wciąż nie koniec. W sierpniu ksiądz został wezwany do prokuratury. Usłyszał zarzuty znieważenie policjantki podczas i w związku z pełnieniem przez nią obowiązków służbowych. W czasie przesłuchania
ksiądz po raz kolejny wszczął awanturę.
Tym razem nie podobał mu się strój protokolantki:
- Ubrana w różową sukienkę, taką miniówkę do połowy uda, z dekoltem takim, że jakbyś się dobrze przyjrzał w dół, to pewnie byś duży palec u nogi zauważył. I jeszcze tatuaż nad niewieścimi wdziękami. (...)
Strój był bezczelny, przynależał do dziewczyny, która pracuje w burdelu, a nie w prokuraturze
- miał stwierdzić duchowny.
Oprócz tego ksiądz zasugerował także, że prokurator zapewne ma romans ze swoją protokolantką.