Agata Netter,
vlogerka i trenerka fitness zamieściła na Facebooku wpis, w którym relacjonuje, co dzieje się na porodówce. Na bloku porodowym
nie ma odwiedzin
, co sprawia, że położne mają o wiele więcej pracy.
"Położne urobione podwójnie, ba, potrójnie nawet - bo
jak przy takiej pacjentce, która po cesarce nie może się podnieść, siedzi mąż, to chociaż coś poda, przyniesie
, zabierze torby z patologii na porodową, z porodowej na położniczą. Teraz musimy liczyć tylko na personel medyczny i na siebie nawzajem" - pisze Agata.
Ponieważ na oddział wstęp mają tylko położne i lekarze, kobiety - przestrzegając zaleceń lekarzy -
mogą zachowywać się swobodnie
. Jak pisze Agata, "bez skrępowania chodzimy z cycem na wierzchu, albo leżymy beztrosko wietrząc krocze".
Okazuje się, że mimo zakazu odwiedzin, wstęp na sale ma jednak
ksiądz
z komunią świętą.
"Nagle, do pokoju,
bez żadnego zaproszenia wchodzi KSIĄDZ i pyta, czy chcemy przyjąć KOMUNIĘ
. Chciałam spytać, czy chociaż ręce do tego zdezynfekuje, ale z wrażenia dech mi zaparło i mleko trysnęło z cyca. Po czym poszedł dalej,
wparować do kolejnego pokoju, i tak przez sto ileś kobiet dochodzących do siebie po skomplikowanych interwencjach medycznych
i sto ileś noworodków bez ŻADNEJ odporności" - pisze Agata.
"Tak jak mówiłam, jestem od zeszłego tygodnia odgrodzona od świata przez ciężki i długi poród (i rekonwalescencję po), naprawdę co się dzieje tam na zewnątrz?
Księży nie dotyczy kwarantanna, bo są jakoś specjalnie namaszczeni? Chodzą od domu do domu i tak samo wbijają na chatę bez pukania, oferując pchanie paluchów w usta???"
.