Na wczorajszym
posiedzeniu Sejmu
obrady trwały do późnych godzin nocnych. Wybrano czterech
nowych członków Krajowej Rady Sądownictwa
- Marka Asta, Arkadiusza Mularczyka, Bartosza Kownackiego i Kazimierza Smolińskiego.
Nie obyło się bez kontrowersji.
Głosowanie w tej sprawie
przeprowadzono aż dwa razy.
Użyto do niego specjalnej maszynki, która od dawna sprawiała kłopot parlamentarzystom.
W trakcie głosowania
część z posłów zaczęła krzyczeć, że ich maszynki do głosowania nie działają.
Do mównicy podszedł Jarosław Kaczyński, ponieważ jego urządzenie również nie zadziałało.
Na sali zapanował chaos, a posłanka Prawa i Sprawiedliwości
Joanna Borowiak powiedziała do Elżbiety Witkowskiej, że "trzeba anulować głosowanie, bo przegramy".
Chwilę później
Elżbieta Witek przerwała głosowanie, nie podała jego wyników i zarządziła powtórkę
. Jak poinformowała, zarządziła ponowne głosowanie "ze względu na prośby opozycji".
Burzę wokół wczorajszego głosowania i decyzji Marszałek Sejmu skomentował prezes PiS
Jarosław Kaczyński.
W rozmowie z dziennikarzem TVP Info stwierdził, że
"najpierw trzeba było zrobić próbę, a dopiero później był finał w drugim głosowaniu":
-
Pani marszałek podjęła po długim zastanawianiu się właściwą decyzję
. Widziała salę, słyszała, co mówią posłowie z różnych stron, żeby było jasne. To były podstawy do tego, żeby przypuszczać, że to głosowanie nie oddaje woli Sejmu. To jest decyzja marszałka. Nic innego tutaj się nie stało.
Opozycja próbuje z tego zrobić aferę, a tak naprawdę nie stało się nic nadzwyczajnego
- powiedział.
- Marszałek nie znała wyniku głosowania. Sejm jest w dużej części nowy. To głosowanie nie jest skomplikowane, no a okazuje się, że dla pewnych posłów powodowało ono pewne trudności. I można powiedzieć, że najpierw t
rzeba było zrobić próbę, a dopiero później był finał w drugim głosowaniu. I ten finał pokazał rzeczywiście jaki jest rozkład sił
- dodał.