Na fali nowych oskarżeń wobec influencerów oberwało się również Krzysztofowi Gonciarzowi. Modelka Daria Dąbrowska zdradziła szczegóły jej znajomości z twórcą oraz opowiedziała o doświadczeniach dwóch innych dziewczyn, które nie chciały ujawniać twarzy. Swoją historią postanowiła się podzielić także modelka Hanna Koczewska, która przez lata otrzymywała niestosowne wiadomości od Gonciarza.
Szerzej o sprawie pisaliśmy tutaj:
Gonciarz po kilku tygodniach milczenia w końcu odniósł się do zarzutów. Na wstępie zaznaczył, że
jest w terapii
, a to oznacza, że jest świadomy swoich problemów i stara się zmienić. Stwierdził również, że publikowanie prywatnych rozmów jest wątpliwe etycznie.
Influencer oświadczył, że
Koczewska okłamała internautów
mówiąc, że nie łączyła ich żadna relacja. Obie strony utrzymywały stały kontakt i wymieniały ze sobą wiadomości.
- Screen z wiadomości opublikowanych przez Hanię jest w oczywisty sposób kolażem. Są to powycinane pojedyncze wiadomości, pozbawione jakiegokolwiek kontekstu - tłumaczył.
Ponadto wiadomość głosowa wysłana do jego byłej partnerki okazała się nagraniem, które ona sama zrobiła z ukrycia. Słyszymy na nim płaczącego Gonciarza, który groził, że popełni samobójstwo.
- Pojawił się zarzut, że straszyłem samobójstwem. Po powiedzeniu tego zdania natychmiast usłyszałem, co powiedziałem i powiedziałem: "
przepraszam
, że to powiedziałem, odwołuję to". I ta osoba o tym wie - mówił.
Youtuber wskazał, że przez tę sytuację jego życie zostało niemal całkowicie zniszczone.
- Mam nadzieję, że ta sytuacja będzie dla wielu ludzi przestrogą. Kiedy linczujmy ludzi publicznie, żeby zastanowić się, jakie są na nich dowody, skąd one pochodzą, jak zostały zdobyte i jak mogły zostać zmanipulowane - podkreślił.