Donald Tusk
przed 7 rano zorganizował konferencję prasową w
Kościanie
w województwie wielkopolskim. Jak tłumaczył, chce odwiedzić lokalnych przedsiębiorców, którzy są "przygniecieni druzgocącymi podwyżkami rachunków". Wizytę złożył m.in. w
piekarni
zatrudniającej 13 osób.
- Ten dzień jest dniem rozmowy, czy ta robota będzie miała jeszcze sens. Rozmawialiśmy o cenach gazu i innych. Trzeba mieć świadomość, że
mąka to jest prawie 100% drożej niż w sierpniu. Gaz to jest 300% więcej.
Tu pracuje 13 osób w tej piekarni w Kościanie. Ale po tej podwyżce cen gazu kalkulacja przestaje się spinać - mówił Tusk.
- Ja wiem, że z punktu widzenia władzy programy można ładnie ubrać w hasła, ale
rzeczywistość jest ponura
. Albo chleb będzie droższy, albo ludzie musieliby stracić pracę. Mój rozmówca nie wyobraża sobie, żeby ktoś mógł stracić pracę. Ta rozmowa była smutna, bo pod znakiem zapytania stoi przyszłość tego typu przedsięwzięć.
Dodał, że wcześniej właściciel piekarni płacił rachunek za gaz w wysokości 5 tysięcy złotych, teraz to już 20 tysięcy. Tona mąki kosztowała jeszcze w sierpniu 1200 zł, teraz to 2000 zł.
Tusk nawoływał do rządu, aby wytłumaczyli, skąd tak duże podwyżki.
- Staram się odcyfrować zagadkę,
czemu w Polsce cena gazu jest tak wysoka
. Zbyt dużo jest takich ponurych tajemnic. Jeśli polska piekarnia ma płacić o 500-700% więcej za gaz, to nikt tego nie rozumie. Apeluję do rządzących o informację, co takiego się stało, że te podwyżki są tak druzgocące. Co takiego się stało, że trzeba dzisiaj dla PGNiG gwarantować 60 miliardów złotych, a mimo to te podwyżki są nadal tak druzgocące - pytał Tusk.
Kolejną konferencję Tusk zorganizował sprzed sklepu papierniczego w Buku.
- Przedsiębiorca, niewielka firma - otrzymał informację o podwyżce cen asortymentu. Ta historia powtarza się nie tylko podczas moich dzisiejszych spotkań. Problem napędzania się cen - drożyzny, kiedy nakłada się na ceny gazu, może przyprawić o drżenie rąk. Dzisiaj przedsiębiorcy rano dowiadują się, co znowu podrożało, w południe dowiadują się, ile zapłacą za gaz, za chwilę zadzwoni księgowa: ile stracą z tytułu Polskiego Ładu, a wieczorem usłyszą w telewizji od Morawieckiego, że mają obniżyć cenę - mówił.