Fundacja na Rzecz Ochrony Praw Zwierząt Mondo Cane opisała na Facebooku
interwencję w schronisku dla zwierząt w Posadówku
w województwie wielkopolskim. We wtorek miejsce odwiedziła wycieczka szkolna, po której nauczycielka poinformowała fundację o skandalicznych warunkach, w którym trzymane są psy.
"Dziś nasza fundacja z policją i pod nadzorem prokuratora weszła do LEGALNEGO!!!! schroniska w Posadówku, prowadzonego przez Stowarzyszenie Integracji Społeczności Lokalnych WIELKOPOMOC. Schronisko oczywiście pod nadzorem Powiatowego Lekarza Weterynarii, prowadzone z jego przyzwoleniem. Wczoraj otrzymaliśmy informację, że to katownia dla zwierząt, to co zastaliśmy zapamiętamy długo. Wczoraj
mordownię odwiedziła zapowiedziana wycieczka szkolna, dzieci obejrzały horror m.in. dwa konające w kojcach psa
" - relacjonuje Fundacja.
"Lekcja empatii przerodziła się w
ogromną traumę
, dzieci płakały, nauczyciele nie mogli pojąć na co patrzą. Nauczycielka poinformowała nas o warunkach w tym piekle".
Fundacja opisuje, że gdy weszła do schroniska psy umierające na oczach już nie żyły: jeden leżał martwy w kojcu, drugi w schroniskowej zamrażarce razem z ośmioma innymi, wszystkie były skrajnie zagłodzone.
"Odebraliśmy żywe jeszcze psy, martwe zostały zabezpieczone przez prokuraturę z Nowego Tomyśla i pojechały na sekcję.
47 istnień uratowaliśmy.
Ile nie przeżyło tej katowni prowadzonej przez ludzkie bestie? W najbliższych dniach zrobimy album tego horroru, zdjecia i filmy, bardzo drastyczne" - pisze Fundacja.
Fundacja podkreśla też, że
oficjalna śmiertelność w schronisku wyniosło w 2021 roku 57%
. Zapowiada złożenie zawiadomienie "na każdego urzędnika, który wysłał tam choć jedno zwierzę".
"Trudno nam uwierzyć, że kilkanaście samorządów ochoczo wywoziło tam zwierzęta. Trudno uwierzyć, że Powiatowy Inspektorat Weterynarii ma taki stosunek do bezdomnych zwierząt".
W interwencji brała udział także
Fundacja Wielkopolski Inspektorat Ochrony Zwierząt
.
- Te zwierzęta żyły w dramatycznych warunkach. To co zobaczyliśmy w lodówkach. Trudno to opisać, trudno to wyrzucić z pamięci. Wychudzone, powykręcane ciała. Psy umarły z głodu. Nie da się powstrzymać łez, kiedy człowiek o tym mówi. To bardzo oddziałuje na wyobraźnię - mówi w rozmowie z RMF wolontariusz Fundacji
Piotr Rapacz
.
Jak informuje RMF FM
sprawę wyjaśnia już policja pod nadzorem prokuratury
. Oficer prasowy policji w Nowym Tomyślu sierż. szt. Mariusz Majewski przekazał PAP, że w środę funkcjonariusze udali się na miejsce.
- Przeprowadzili oględziny, wykonali dokumentację fotograficzną, zabezpieczyli wszystkie rzeczy mogące mieć znaczenie w sprawie - powiedział.