W maju
Jarosław Kaczyński
próbował ocieplać swój wizerunek w
Pytaniu na śniadanie
. Podczas rozmowy z
Michałem Olszańskim
i
Moniką Zamachowską
prezes PiS opowiadał między innymi o swoich zwyczajach.
Prowadzący program byli za tę rozmowę szeroko krytykowani. Wywiad skrytykował zresztą sam Olszański, który uznał, że faktycznie,
"nie miał on wiele sensu"
. Wkrótce po tej wypowiedzi
odsunięto go od prowadzenia
Pytania na śniadanie
.
Teraz, w rozmowie z dziennikiem.pl, dziennikarz wspomina rozmowę z prezesem PiS.
- Stwierdzam, że
zabrakło mi ciut odwagi, żeby na koniec zapytać o film braci Sekielskich
. Pewnie
skończyłoby się awanturą
, stwierdzeniem, że przekraczam swoje uprawnienia, ale myślę, że
tym bym może uratował trochę swoją dziennikarską reputację
, a i temat, który wówczas od kilku dni rozgrzewał opinię publiczną byłby poruszony i skomentowany przez prezesa partii rządzącej - mówi.
Tłumaczy też, że
nie żałuje swojej krytycznej wypowiedzi
dotyczącej wywiadu, która kosztowała go utratę pracy.
- Nie żałuję i jeszcze kilkakrotnie pochyliłem się nad tym wywiadem. Szczerze mówiąc, to
nie wiem skąd się wzięło przekonanie, że zdradziłem nie wiadomo jakie tajemnice korporacyjne
- mówi.
- Owszem spodziewałem się różnych reakcji, ale nie do końca komentarzy w stylu, że to była okazja do rozmów o ważniejszych sprawach niż schabowe i koty. W programie, który ma charakter lajfstajlowy? No nie wiem. Wylało się na nas wiadro pomyj. Sprawę skomentowała też moja dawna koleżanka
Karolina Korwin Piotrowska
. Ktoś pod jej postem napisał, że "na stare lata daję d…" Zrobiło mi się ciężko - dodaje.
Komentuje też swoje zwolnienie z
Pytania na śniadanie
:
- Decyzja została podjęta i ja ją zaakceptowałem.
Mam jedynie żal do sposobu, w jaki to zostało załatwione.
Zdejmowanie mnie w trakcie wakacji między jednym a drugim grafikiem nie było według mnie dobrym pomysłem. Uważam, że zasługiwałem po tylu latach na to, aby się z widzami pożegnać i powiedzieć im "dziękuję". Przecież nie robiłbym zadymy, jestem poważnym człowiekiem.