fot. YouTube @KanalZeroPL / X @szalonyreporter
Pod koniec kwietnia youtuberzy Tomasz Matysiak, znany jako
Szalony Reporter
, oraz Sebastian Owczarski, działający w sieci jako
Politykier
opublikowali
materiał na temat Krzysztofa Stanowskiego
. W nagraniu zatytułowanym
Stanowski brał kasę od PiS?
youtuberzy mieli udowadniać, że założyciel Kanału Zero miał otrzymać od Prawa i Sprawiedliwości ponad
700 tysięcy złotych
, na jego stworzenie.
Teraz Stanowski zareagował na materiał Szalonego Reportera i Politykiera. W środę twórca Kanału Zero wypuścił nagranie z cyklu
Dziennikarskie zero
. Zaprzecza w nim, że jest
powiązany z PiS
:
- Twierdzisz, że otrzymałem 720 tys. zł od PiS na stworzenie Kanału Zero, gdy było już wiadomo, że przegrają wybory i potrzebowali nowego medium. To nieprawda - powiedział Stanowski.
Krzysztof Stanowski wyjaśnił, że za czasów rządów PiS Kanał Sportowy, który wtedy tworzył, otrzymał 309 tys. zł od państwowego instytutu badawczego
NASK na akcję informacyjną NASK-PIB
prowadzoną w kanałach Kanału Sportowego i portalu Weszło, dotycząca codziennych cyber zagrożeń i sposobów radzenia sobie z nimi. NASK na całą kampanię miał przeznaczyć 21 mln złotych.
W dalszej części materiału Stanowski pochylił się nad
przeszłością Tomasza Matysiaka
. Opowiadał o tym, jak Szalony Reporter został
skazany
warunkowo m.in. za fałszerstwo książeczki wojskowej i próbę wyłudzenia kredytu. Przypomniał też wywiad, którego youtuber udzielił w Radiu Zet. Opowiadał wówczas o tym, jak zaraz po wybuchu wojny
pojechał na Ukrainę
, żeby pomóc miejscowej ludności. Założyciel Kanału Zero nazwał to lansowaniem:
- Szkoda, że nie zdobyłeś się na totalną szczerość przed tą dziennikarką. Ale ona by wytrzeszczyła nagle oczy, gdybyś wysunął jej całą prawdę - stwierdził Stanowski.
Szalony Reporter w rozmowie na antenie Radia Zet miał stwierdzić, że na Ukrainę pojechał pomagać z biznesmenem Marcinem. Stanowski ujawnił jednak, że to
przestępca o pseudonimie "Marcepan"
, oskarżony o szefowanie zbrojnej grupie przestępczej, która miała wymuszać haracze od restauratorów, a także handlować bronią palną i narkotykami.
Dalej dziennikarz powołuje się na wiadomość, która dotarła do niego jakiś czas temu. Wynika z niej, że wiosną 2022 roku Szalony Reporter był goszczony przez jedną z ukraińskich brygad, z którą współpracuje autor maila.
Youtuber miał podać się za wolontariusza i
obiecać pomoc, która nigdy nie dotarła do wojskowych
. Co więcej, przebywając razem z ukraińską jednostką, zorganizował live'a, narażając ich na zdradzenie pozycji i rosyjski ostrzał:
"Wykorzystując zaufanie żołnierzy, Matysiak wrzucał relacje live na swoje media społecznościowe, zdradzając ukraińskie pozycje, czym de facto
narażał ich na wrogi ostrzał
. Na pozycjach nie można robić nawet zdjęć, nie mówiąc już o nadawaniu live. Media społecznościowe osób, które jeżdżą do Ukrainy, są pod ciągłą obserwacją rosyjskich służb. Dlatego nigdy nie robi się takich zdjęć, po prostu zagraża to życiu i zdrowiu żołnierzy" - cytował wiadomość Stanowski.
Na jednej z relacji w mediach społecznościowych Matysiak miał także zrobić zbliżenie na pociski artyleryjskie, na których widoczne było oznaczenie producenta i kraju, z którego pochodziły, a które oficjalnie nie powinny trafić na teren Ukrainy, bo były one dostarczane przez państwo oficjalnie współpracujące z Rosją.
Informator Stanowskiego twierdzi, że Matysiak ma
zakaz wjazdu na Ukrainę
, a dowódca dywizjonu artylerii, który zgodził się na jego przyjazd do jednostki, usłyszał zarzuty:
"Zrobił się z tego dyplomatyczny skandal. Dowódca dywizjonu artylerii, który wpuścił Matysiaka w pobliże tych pocisków, został wyrzucony ze stanowiska i ma postawione zarzuty karne, a sam Matysiak ma trzyletni zakaz wjazdu do Ukrainy" - twierdzi informator Stanowskiego.