Pracownicy
największej sieci handlowej w Polsce,
Biedronki, zdecydowali się referendum strajkowe
. Początkowo jego rozpoczęcie planowane było na 15 stycznia, jednak w związku
z sabotowaniem go przez kierownictwo, referendum opóźniało się.
Jego zakończenie przewidywano na koniec kwietnia, jednak termin został przedłużony w związku ze złożonym przez członków Solidarności zawiadomieniem do prokuratury.
Teraz referendum trwa i ma się zakończyć 30 września.
Wszystko w związku z dalszym utrudnianiem przeprowadzenia referendum przez właścicieli sieci.
- Decyzją Komisji Zakładowej termin zakończenia referendum strajkowego został przeniesiony na 30 września
. A to dlatego, że w prokuraturze trwa postępowanie wyjaśniające na okoliczność utrudniania przez władze sieci prowadzonego referendum
. Do tej pory firma nie przekazała nam pełnych danych pracowników - powiedział w rozmowie z
Dziennikiem Bałtyckim
Piotr Adamczak, przewodniczący Solidarności w Biedronce.
Do przeprowadzenia referendum potrzebna jest lista z imionami i nazwiskami pracowników
sklepów oraz jego dokładna lokalizacja. Do tej pory jednak związkowcy otrzymali tylko
listę z numerami identyfikacyjnymi pracowników
:
- Podpisy oczywiście cały czas zbieramy, ale nie będziemy ich liczyć dopóki postępowanie w prokuraturze się nie zakończy - mówił Adamczak w rozmowie z
Dziennikiem Bałtyckim.
Związkowcy o sprawie postanowili
zawiadomić także Urząd Ochrony Danych Osobowych
, który już przyznał im rację:
- W wielu sytuacjach przeprowadzenie referendum strajkowego jest - bez posiadania informacji, kto w jakim zakładzie pracuje oraz w jaki sposób można się z nim skontaktować - bardzo utrudnione, a nawet niemożliwe. Okoliczność ta powoduje, że
pracodawca ma obowiązek przekazać związkowi zawodowemu imiona i nazwiska zatrudnionych oraz informację umożliwiającą nawiązanie z nimi kontaktu
, bowiem tylko w ten sposób związek będzie w stanie takie referendum przeprowadzić - tłumaczy
Dziennikowi Bałtyckiemu
dr Edyta Bielak-Jomaa, prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych.
Okazuje się jednak, że
kierownictwo sieci nie daje za wygraną
. Złożono
wniosek do sądu o zweryfikowanie stanu liczebności członków Solidarności.
W ten sposób kierownictwo Biedronki chce sprawdzić, czy ich działania są zgodne z prawem.
-
To kolejny krok ze strony firmy, aby utrudnić nam nasze działania i przedłużyć całą procedurę referendum.
Chodzi przede wszystkim o poprawę warunków pracy, w tym zwiększenie zatrudnienia nowych pracowników i odciążenie tych obecnie zatrudnionych - powiedział związkowiec z Biedronki.
Dziennik Bałtycki
postanowił zapytać o to władze Biedronki:
- Postępowania prowadzone przez odpowiednie jednostki, w tym Urząd Ochrony Danych Osobowych, nie zostały jeszcze prawomocnie zakończone. Do czasu ich zakończenia pracodawca podtrzymuje swoje wcześniejsze stanowiska, a związkowi zawodowemu przekazał dane wszystkich pracowników w sposób umożliwiający identyfikację z imienia i nazwiska - napisano w oświadczeniu.
Pracownicy Biedronki walczą o poprawę warunków pracy,
między innymi o zapewnienie lepszej ochrony placówkom i im samym, poprawę zasad magazynowania, instalację sprawnej klimatyzacji we wszystkich sklepach, wprowadzenie jasnego regulaminu wynagradzania, oraz podpisanie porozumienia w sprawie funkcjonowania związków.
Tu krótkie wyjaśnienie, jak doszło do tego, że w Polsce każdy strajk musi zostać poprzedzony referendum:
O problemach w Biedronce pisaliśmy tu: