Informacja o
zwolnieniu prezesa Boeinga Dennisa Muilenburga
obiegła media pod koniec grudnia 2019 roku. Muilenburg przepracował w Boeingu
34 lata.
Od lipca 2015 do grudnia 2019 roku był prezesem firmy.
W okresie gdy
kierował firmą doszło do dwóch katastrof z udziałem samolotów boeing 737 Max,
w których zginęło 346 osób. Złe zarządzanie doprowadziło do ogromnego kryzysu w firmie i wciąż rosnących wielomiliardowych strat.
W oświadczeniu wydanym 10 stycznia Boeing poinformował, że były prezes
nie otrzymał odprawy ani premii za 2019 rok,
jednak jako rekompensatę otrzyma
pakiet akcji i odprawę emerytalną warte 62,2 mln dolarów.
"Dziękujemy Dennisowi za blisko 35 lat pracy dla firmy Boeing. Po odejściu Dennis otrzymał świadczenia, do których był uprawniony na mocy umowy" - napisano w oświadczeniu.
Jak podaje Bussines Insider,
oświadczenie opublikowano
zaledwie kilka godzin po tym,
jak media obiegła informacja na temat
zwolnienia 2800 pracowników firmy Spirit AeroSystems
, dostawcy kadłubów do B737. Wszystko w związku z wstrzymaniem przez Boeinga produkcji Boeinga 737 MAX.
Zwolnienia dotyczą pracowników w mieście Wichita w Kansas i stanowią
22 procent siły roboczej zakładów
liczącej obecnie 13 tys. pracowników.
"Spirit podejmuje te działania ze względu na zawieszenie produkcji 737 MAX i
ciągłą niepewność co do terminu, w którym produkcja zostanie wznowiona
, oraz poziomu produkcji jaki ma zostać osiągnięty po wznowieniu" - poinformowano w komunikacie prasowym Spirit AeroSystems.
Firma poinformowała także, że
planuje zwolnić nieokreśloną liczbę pracowników w dwóch zakładach w Oklahomie
i może być zmuszona do zwolnienia kolejnych pracowników w swojej bazie w Wichita, jeśli produkcja 737 Max nie zostanie wznowiona.
Boeing “zamrażając" linię produkcyjną 737 Max, obiecał, że przez to nie zostanie zwolniony żaden z pracowników.
Z powodu uziemienia samolotów duże problemy przeżywają też linie lotnicze na całym świecie w tym polski PLL LOT.