34-letni pracownik budowy na warszawskim Wilanowie
regularnie okradał swojego pracodawcę wynosząc z niej części. Podwykonawca projektu zorientował się, że
z budowy zniknęło wiele rzeczy,
w związku z czym postanowił przyjrzeć się sprawie i prześledzić
nagrania monitoringu.
Okazało się, że proceder trwał miesiącami. Poinformował o sprawie policję.
Ze śledztwa funkcjonariuszy wynika, że części z budowy wynosił 34-letni pracownik,
od lipca 2018 roku do maja 2019 roku.
Kradł wszystko,
począwszy od nakrętek po metalowe kontenery.
Swoje zdobycze pakował do samochodu dostawczego, a następnie
wywoził je do skupu złomu.
Oszacowano, że ukradzione części były
warte w sumie 300 tysięcy złotych.
Wszystkie wyniesione z budowy przedmioty
ważyły 1500 kilogramów,
więc złodziej
zarobił na nich 800 złotych.
Kiedy funkcjonariusze zatrzymali 34-latka, ten nie był zaskoczony. Przyznał się do zarzucanych mu czynów i wskazał skup złomu, gdzie sprzedał przedmioty. Okazało się jednak, że
wszystkie trafiły już do huty i zostały przetopione na stal.
Mężczyźnie grozi
do 10 lat więzienia.
- Wyższy wymiar kary w stosunku do zwykłej kradzieży wynika z faktu, że sprawca ukradł przedmioty, których wartość przekracza 200 tysięcy złotych, co czyni jego czyn kwalifikowanym typem kradzieży, za który kodeks przewiduje wyższą sankcję - wyjaśnia Komenda Stołeczna Policji.